Sznur, który mnie obezwładniał, pod wpływem moich ciągłych ruchów zaczął się przecierać. Oczywiście nie umożliwiał mi jeszcze wyswobodzenia się, ale pojawiła się cienka nić nadziei na ucieczkę. Nie pomyślałam jeszcze o kwestii wyjścia z pomieszczenia,ale postanowiłam działać małymi kroczkami. Zauważyłam na szafce pozostawioną przez Marvina komórkę i byłam zdeterminowana jej użyć. Dzieliło mnie od niej kila metrów, ale wystarczyło zerwać sznur łączący krzesło i kaloryfer. Nie wiedziałam za ile wrócą porywacze i ile mam czasu. Postanowiłam działać - teraz albo nigdy!
***
Marco leżał w swoim łóżku wspominając wspaniałe chwile z Magdą. Był w fatalnym stanie. Co kilkadziesiąt minut ktoś do niego wpadał,aby nie był sam. Wiele osób szczerze się o niego martwiło, dzwoniło i interesowało się sprawą zaginięcia Kwiatkowskiej. Oczywiście blondyn miał tego wszystkiego dosyć, z niewieloma osobami chciał rozmawiać - tak na prawdę dopuszczał do siebie tylko Marcela oraz kilka razy rozmawiał z Niną. Uważał, że nikt go nie rozumie. Nina kilka razy powtarzała, że łączy się z nim w tym smutku i niepewności, ale on w duszy ją wyśmiewał. Przecież dziewczyny nie znały się wystarczająco dobrze i wystarczająco długo, aby można było mówić o przyjaźni. Tylko on ją kochał i strasznie mu jej brakowało. Na resztę osób był zły, zdenerwowany - tak jakby to ich obwiniał o zaistniałą sytuację. W głębi serca wiedział, że chcą dobrze, że mu na nich zależy, ale nie miał nawet ochoty myśleć o tym, ile osób odrzuca. Miał wolne, zrezygnował z występu na Mundialu i wcale tej decyzji nie żałował. Chciał wynająć detektywa, miał nadzieję, że on pomoże mu w odnalezieniu Magdaleny. Nie miał ochoty wstawać, ale również nie chciało mu się spać. Właściwie nie zmrużył oka od czasu zaginięcia swojej dziewczyny. Zwlókł się z łóżka i poszedł do kuchni. Zjadł banana, którego wczoraj wraz z zakupami przyniosła mu matka. Na nic więcej nie miał ochoty.Doskonale wiedział, że prowadząc taki tryb życia może spokojnie planować zakończenie kariery, ponieważ nie będzie miał siły przebiec nawet kilometra. Wczoraj spisał numery kilku detektywów i dzisiaj miał zamiar do nich zadzwonić. Wziął swoją komórkę i zatelefonował do jednego z nich. Mężczyzna wydawał się być bardzo wiarygodny i solidny. Umówili się na spotkanie we Florianie.
***
Byłam coraz bliższa zerwania linki, która mnie przytrzymywała. Marvina i Dominica nadal nie było. Denerwowała mnie ta cała sytuacja, dlaczego jeszcze nikt mnie nie znalazł? Dlaczego tego pechowego wieczora Nina nie pobiegła za mną i mnie nie uratowała?! Zaczęłam kompletnie wariować. Całą winę zrzuciłam na Mike' a, przez którego wyszłam z przyjęcia. Przez chwilę pomyślałam, że to nawet wina Marco, który ze mną zerwał. Nie potrafiłam się z tym pogodzić. Może nawet wcale mnie nie szuka? W końcu po co mu dziewczyna, która całuje się z innym? Po kilkudziesięciu minutach udało mi się uwolnić. Dobiegłam do komórki i próbowałam ją odblokować. Nie było to łatwe, bo miałam skrępowane ręce. Trochę mi to zajęło.W końcu przy użyciu zębów, które swoją drogą w ostatnim czasie wykorzystywałam do czego innego, niż należy ich przeznaczenie, udało mi się odblokować telefon. Nosem wystukałam numer 112 i czekałam na ratunek.
- Główna komenda policji, słucham ? - usłyszałam.
- Chciałam zgłosić porwanie...to znaczy ja zostałam porwana. Proszę, pomóżcie mi! - mówiłam chaotycznie i rozpaczliwie.
- Proszę się uspokoić, podać swoje dokładne dane i opisać zdarzenie.
- Magdalena Kwiatkowska, porwano mnie kilka dni temu...- próbowałam sobie przypomnieć ile dni już minęło, ale nie mogłam dokładnie podać ich liczby. - jestem w jakimś domu w lesie, wsadzili mnie w samochód i wywieźli - mówiłam coraz szybciej, bo usłyszałam podjeżdżający samochód. - Marvin i Dominic. - dodałam szybko i rozłączyłam się. Nie mogłam dopuścić do tego, aby oni dowiedzieli się co zrobiłam. Niestety, nie zdążyłam wrócić na swoje miejsce.
- Co ty wyprawiasz? - krzyknął Marvin .
- Szmata chciała uciec! - dodał Dominic.
- Powiedziałem ci już, że jak wywiniesz taki numer, to gorzko tego pożałujesz! - krzyczał nadal Marvin. Dominic wziął w rękę komórkę, z której kilka chwil temu korzystałam.
- Dzwoniła na policję, zmywamy się!
- Ostrzegałem cię. Do tej pory traktowaliśmy cię łagodnie, ale teraz przesadziłaś. - powiedział Marvin i złapał mnie za włosy, a następnie zadał kilka ciosów w głowę. Po kilkunastu minutach straciłam przytomność.
***
Reus był w drodze na spotkanie z detektywem. Gdy wszedł do restauracji od razu poczuł się jeszcze bardziej zdruzgotany. To tutaj pierwszy raz umówił się z Magdą. Było to dla niego wyjątkowe miejsce. Usiadł przy wolnym stoliku i czekał na mężczyznę, który pojawił się po kilkunastu minutach. Nazywał się Johenn Sholl. Obaj się przywitali i zamówili dwie kawy.
- Słyszałem o tej sprawie w mediach, wie pan, że nie będzie to łatwe...- stwierdził Sholl.
- Mam nadzieję, że jednak wykaże się pan swoją niezawodnością i odszuka Magdę...
- Na początku musi mi pan opowiedzieć więcej o tym mężczyźnie i innych detalach. Proponuję panu spotkanie jutro,w moim gabinecie.
- Jutro? Dlaczego nie dzisiaj? Nie mamy czasu, trzeba działać natychmiast! - Marco chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zadzwonił jego telefon.
- Słucham?
- Z tej strony Claudia Schneider, dzwonię w strawie pańskiej dziewczyny. Dzisiaj dostaliśmy telefon, dzwoniła kobieta, która przedstawiła się jako Magdalena Kwiatkowska. Na razie sprawdzamy wszystkie informacje i próbujemy namierzyć telefon. Prosił pan o telefon, gdybyśmy coś wiedzieli, więc dzwonię.
- Ale co dokładnie powiedziała?
- Że porwało ją dwóch mężczyzn. Przepraszam, ale nie mogę zdradzać panu wszystkiego, to tajemnica. Wiemy tylko, że żyje i jest przetrzymywana w jakimś leśnym domu. To wszystko .
- Bardzo pani dziękuję i proszę mnie informować na bieżąco.
- Do usłyszenia.
Sholl spojrzał pytająco na piłkarza, a ten wyjaśnił mu całe zajście. Trochę się uspokoił, bo wiedział, że Madzia żyje. Oczywiście chciał już skończyć to spotkanie i jechać na komisariat, mimo, że kobieta powiedziała mu już wszystko.
_______________________________________________________
25 komentarzy - next ! :)
Anonimowe komentarze proszę o podpisywanie się!