~Po kilkunastu minutach byli na miejscu. Marco szybko wyszedł z auta i wszedł do środka. Gdy zobaczył Magdę, zamarł. Rzuciła mu się na szyję i zaczęła płakać. Przytulił ją mocno i próbował uspokoić. ~
- Tak bardzo się o ciebie martwiłem... - szepnął, gładząc jej włosy.
- Myślałam, że nie chcesz mnie znać. - odpowiedziała, próbując powstrzymać łzy. - Marco, nie wiem jak mam cię przepraszać, ale to co wtedy się stało...
- Przestań. - przerwał jej. - Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, zapomnijmy o tym. Zachowałem się jak ostatni idiota. Z resztą, nie rozmawiajmy już na ten temat. Jak się czujesz?
- Słabo. - odpowiedziała, siadając na ławce na korytarzu. Usiadł obok niej i objął ją ramieniem. Marcel, który kilka minut temu stał koło nich, gdzieś odszedł.
- Co oni ci zrobili? Jak się wydostałaś? - zapytał.
- Więzili mnie, tak naprawdę nie wiem czego chcieli, Marvin powiedział, że to zemsta za to, że odrzuciłam jego uczucia. Kilka razy bili mnie do nieprzytomności. - na samo wspomnienie znów zaczęła płakać. Piłkarz przytulił ją do siebie mocniej.
- Gdybym ich dorwał, zrobiłbym im to samo. Mam nadzieję, że ich złapią. - spojrzał na nią. Widział, że jest wykończona i bardzo osłabiona. - Pójdę do tej policjantki i poproszę ją o przełożenie tych wszystkich zeznań na jutro, dobrze? Wyśpisz się, zjesz coś, odpoczniesz.
- Nie, chcę to zrobić dzisiaj, oni muszą jak najszybciej ich zamknąć. Chcę opowiedzieć wszystko teraz, póki dokładnie pamiętam każdy szczegół. Dam radę. - odparła.
Po chwili pojawił się Marcel z butelką wody. Podał ją dziewczynie i usiał obok swojego przyjaciela. Kilka minut później policjantka poprosiła Magdę do swojego gabinetu, aby dowiedzieć się kilku innych istotnych szczegółów. Okazało się, że Marvin i Dominic są już na komisariacie, wystarczy potwierdzić ich tożsamość. Kwiatkowska musiała jeszcze raz spojrzeć w twarz porywaczy, po czym zostali oni zamknięci w celi.
Był już prawie ranek, kiedy Magda i Marco wrócili do domu. Fornell pojechał wcześniej, gdy Reus przekonał go, że sobie poradzą.
- Tak się cieszę, że już jesteś. - powiedział, przytulając ją do siebie. - Nie masz pojęcia jak bardzo mi ciebie brakowało. - weszli do salonu. Magda poczuła bezpieczeństwo, a zarazem ogromną ulgę. To co się stało, wydawało się być dla niej snem, odległą rzeczywistością.
- A ty nie masz pojęcia co ja tam przeżyłam. To był jakiś koszmar.
- To wszystko przeze mnie. Gdybym cię wtedy nie zostawił, nie wracałabyś sama...
- Mieliśmy do tego nie wracać. - przerwała mu. - Czekaliby na inną okazję i pewnie i tak by ją znaleźli. Nie chcę już o tym rozmawiać, Marco. - odparła, zarzucając ręce na szyję blondynowi. Przyciągnął ją do siebie i pocałował. - Dlaczego nie pojechałeś na Mundial? - zapytała.
- Jak mógłbym jechać na mistrzostwa, kiedy moja kobieta jest więziona przez jakichś psycholi i nie wiem co się z nią dzieje? To oczywiste, że chciałem tutaj zostać. - odpowiedział i złapał ją za rękę. - Chodź, zjesz coś i położysz się spać. Musisz nabrać sił i wypocząć.
Zjedli kanapki i wypili herbatę, a następnie wzięli prysznic i położyli się spać.
Około piętnastej Magda się przebudziła. Reus już dawno wstał, zrobił jej obiad i pojechał zrobić szybkie zakupy, mając nadzieję, że zdąży zanim dziewczyna się obudzi. Ubrała się i lekko zakryła pudrem siniaki, które pozostały jej po ostatniej szarpaninie z Marvinem. Niestety, kiedy zeszła do kuchni nikogo nie było. Zobaczyła na stole przygotowany posiłek i odgrzała go, po czym zabrała się za jedzenie.Zaczęła zastanawiać się co ją ominęło, gdy nie było jej w Dortmundzie. Bardzo ciekawiło ją co dzieje się na świecie, jak drużyna Niemiec radzi sobie na Mundialu. Otworzyła leżącego na stole laptopa i weszła na niemiecką stronę sportową. Sprawdziła wyniki meczów i już chciała wyłączyć urządzenie, gdy zobaczyła nagłówek, który informował o nowej miłości Marco Reusa. Nie dowierzała własnym oczom. Kliknęła w link i ukazało jej się kilkanaście zdjęć, na których widniał jej chłopak z blondynką. Od razu rozpoznała, że jest to Alex, jakby nie było - jej odwieczna rywalka. Magda nie mogła uwierzyć jak perfidna jest ta kobieta! Idealnie wykorzystała moment, aby zbliżyć się do Marco. Z resztą - on wcale nie jest lepszy! Przecież mówił jej, że bardzo się martwił, a tymczasem na zdjęciu, jak gdyby nigdy nic,spaceruje i nawet obejmuje Alexandrę!
Po kilku minutach usłyszała, że piłkarz już wrócił.
- Wstałaś już, skarbie? Jak się czujesz? - pytał z uśmiechem. - Zrobiłem zakupy, podczas twojej nieobecności trochę to zaniedbałem. - mówił, stawiając torby na blacie kuchennym.
- No jasne, przecież miałeś inne obowiązki. - odparła z ironią.
- Nie rozumiem...? Nie miałem głowy do zakupów, trochę kosztowało mnie również załatwienie z trenerem całej sytuacji z mistrzostwami.
- Oj, przecież miałeś ogromne wsparcie ze strony swojej najlepszej przyjaciółki. - Madzia coraz bardziej się rozkręcała. Nie znosiła Alexandry i była o nią bardzo zazdrosna.
- O czym mówisz? - przerwał rozpakowywanie zakupów i usiadł na przeciwko niej.
- O tym, że świetnie się bawiłeś podczas mojego cierpienia! - podniosła głos.
- Słucham? Jak możesz tak mówić?!
- A co powiesz o tych zdjęciach? - pokazała mu laptopa.
- Magda, nie przesadzaj. Przyszła oddać mi pieniądze i poszliśmy na krótki spacer. Ona ma swoje problemy, ja swoje i chciała mnie wyciągnąć z domu, nic więcej!
- Jasne. - westchnęła.
- Przeginasz! - nie wytrzymał i podniósł głos. - Umierałem z nerwów o ciebie, w ogóle nie spałem, nie jadłem, czekałem na jakikolwiek znak, nie chciało mi się żyć, a ty mi mówisz że świetnie się bawiłem?! Rozumiem, że nienawidzisz Alex, ale nie zapędzaj się tak daleko i nie oskarżaj mnie o takie rzeczy! - wstał z krzesła i podszedł do okna.
- Przepraszam. - wyszeptała, co bardzo go zaskoczyło. Myślał, że Madzia będzie nadal tkwić przy swoim zdaniu. Spojrzał na nią i zobaczył, że płacze.
- Jezu, Madzia, to ja przepraszam, nie płacz, proszę. - podszedł do niej i ją przytulił.
- Nie płaczę przez ciebie. Po prostu bardzo cię kocham i nie chcę cię stracić. - odparła i wtuliła się w jego ramiona.