piątek, 16 maja 2014

37. ,,Wraca stara, apodyktyczna Ann. "

Weszłam do domu, a za mną blondynka z walizką. Była trochę mniej roztrzęsiona niż przed kilkoma minutami, przestała płakać. Kiedy ja zdejmowałam kurtkę, ona rozglądała się po mieszkaniu.
- Jesteś z Marco? - zapytała niespodziewanie. 
- Tak. - odpowiedziałam krótko. - A ty...Kim jesteś? - nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ drzwi się otwarły i pojawił się Marco. Rzuciła mu się na szyję i ponownie się rozpłakała. 
- Lu, co się stało? Skąd wzięłaś się w Dortmundzie? - pytał dziewczyny. Widać było, że łączą ich dobre kontakty. Stałam obok i przyglądałam się sytuacji. 
- Rodzice mnie wyrzucili z domu. Marco... ja jestem w ciąży! - odparła, a mi do głowy przyszły najczarniejsze myśli. 
- Jak to w ciąży?! - oburzył się blondyn. - Luiza ! - Pomyślałam, że to dziecko może być Marco. Ale, nie przecież to niemożliwe... Spojrzałam niepewnie na chłopaka, a on zrozumiał o czym myślę. Odszedł od Luizy i stanął koło mnie.
- Lu to moja kuzynka, nigdy ci o niej konkretnie nie wspominałem, ale pamiętasz jak mówiłem ci, że mam rodzinę w Berlinie?- pokiwałam głową i odetchnęłam z ulgą. - Nie rozumiem jak mogłaś być taka nieodpowiedzialna. Kto jest ojcem? - zwrócił się do kuzynki. W międzyczasie weszliśmy do salonu. 
- Mój były chłopak. Wie o ciąży, powiedział, że będzie starał się mi pomóc. Tylko, że ja nie mam gdzie mieszkać. Cała rodzina w Berlinie się ode mnie odwróciła. Matka powiedziała, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego i wystawiła mi walizkę za drzwi. Jedynie ty przyszedłeś mi do głowy... Nie gniewaj się, proszę. Wiem, że robię ci ogromny problem - spojrzała na mnie - Ale musisz mi pomóc.
- Jasne, tylko jak sobie to wyobrażasz, przecież chodzisz do szkoły... Luiza, jest tylko jedno wyjście - musisz dogadać się z rodzicami. Przecież, gdy urodzisz, ktoś musi zająć się dzieckiem. Sorry, ale ja nie dam rady. - blado się uśmiechnął, a ja wyobraziłam sobie Reusa wśród pieluch. 
- Rodzice nigdy mi tego nie wybaczą. Pomyślałam, że może załatwiłbyś mi jakąś pracę...? - spojrzała na niego pytająco. 
- Uważasz, że ktoś przyjmie dziewczynę w ciąży ? - zapytałam. 
- Na razie tego nie widać, zawsze coś zarobię...
- Chyba oszalałaś, nie ma mowy. Jeżeli chodzi o kasę to ja bez problemu mogę ci pomóc, ale ty musisz wrócić do Berlina i pogodzić się z rodzicami. - postanowił Marco. 
- A może ty mógłbyś z nimi pogadać? Zawsze stawiali mi ciebie za wzór... Osiągnął sukces, nie odbiło mu, inteligentny, i tak dalej... - zaczęła wymieniać. 
- Spróbuję, a na razie tutaj zostaniesz. 
- Może zjemy  jakiś obiad? - zaproponowałam i po chwili znaleźliśmy się w kuchni. Przygotowaliśmy szybkie danie, a po zjedzeniu poszliśmy oprowadzić Luizę po Dortmundzie. 
Wieczorem Reus skontaktował się z rodziną Luizy. Oczywiście jej matka była rozgoryczona tym, co zrobiła córka, jednak rozmowa z Marco uświadomiła jej chyba, że musi pomóc Lu. Obiecała, że wkrótce się odezwie. 

                                                                         ***
Następnego dnia wcześnie rano pojechałam do pracy. Była sobota, dzień meczu, więc liczyłam, że zastanę Tima. Chciałam już wrócić do zajęć. Czułam się dobrze, a siedzenie w domu tylko mnie męczyło. Czasami nawet wracałam do wydarzeń sprzed kilku tygodni. 
- Dzień dobry, szefie. - uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam go przy sekretariacie. 
- Magda? A co ty tutaj robisz, przecież masz jeszcze kilka dni wolnego...Cały przyszły tydzień o ile dobrze pamiętam. 
- Tak, ale chciałabym już wrócić. Byłaby możliwość skrócenia mojego urlopu?
- Jasne, ale jesteś pewna? - zapytał.
- Tak. 
- W takim razie możesz wrócić już w poniedziałek. Wybierasz się dzisiaj na mecz? 
- Oczywiście. 
- To do zobaczenia na stadionie. Mam nadzieję, że wygramy.
- Ja również. To do widzenia. - odparłam i wyszłam z budynku. 
Wróciłam do domu. Marco wyjechał wcześnie rano, ze względu na dzisiejszy pojedynek z Bayerem. Usiadłam na tarasie i czytałam książkę, gdy zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz - Ann. 
- No hej, długo się nie odzywałaś...Jak się trzymasz? - odebrałam.
- Jakoś leci. Mario mnie przeprosił, powiedział, że nic z tego nie będzie, ale pewnie o tym wiesz. Dzwonię, bo mam prośbę.
- Jaką? - zapytałam zdziwiona. 
- Ty miałaś już przejścia z tą Alexandrą, prawda?
- Zależy o co ci chodzi... - odpowiedziałam wymijająco.
- O to, że dobierała się do Marco, nie udawaj, że nie pamiętasz. - odpowiedziała szorstko. Oho, wraca stara, apodyktyczna Ann. 
- Pamiętam i co w związku z tym? 
- To, że musisz mi pomóc. Nie mogę znieść tego, co mi zrobiła.A ty chyba też nie za bardzo ją lubisz... - nie mogłam zrozumieć, co ona chce zrobić.
- Ann, co ty kombinujesz?  Chcesz się mścić? Daj spokój, co się stało to się nie odstanie. - próbowałam odwieść ją od tego pomysłu. 
- Oj, od razu mścić. Chcę, żeby chociaż w malutkim stopniu zapłaciła za rozpad mojego związku. 
- Przecież Mario i tak już cię nie kochał, prędzej czy później rozstalibyście się. - cisza w słuchawce. Zrozumiałam, że nie powinnam tego mówić. - Przepraszam, po prostu próbuję doszukać się jakichś pozytywnych stron tej sytuacji. 
- To nie szukaj, bo ich nie ma. A ta małpa zapłaci za to co mi zrobiła. Posłuchaj mnie uważnie i odpowiadaj na moje pytania. - zarządziła, a ja tylko wywróciłam oczami. Dobrze, że mnie nie widzi. - Ta restauracja, w której była impreza jest jej prawda?
- Tak. - odpowiedziałam. 
- Ale dowiedziałam się, że budynek, w którym ona się znajduje należy do niejakiego  Dietra Rehmanna. Oznacza to, że Alexandra musi tylko wynajmować lokal... Twoje zadanie jest bardzo proste - sprawdzisz czy rzeczywiście ten cały Rehmann jest właścicielem. 
-Okej, ale tylko jeżeli powiesz mi, po co ci te informacje. - postawiłam warunek.
- Jeżeli ta krowa nie jest właścicielką, to zrobię wszystko, aby kupić ten lokal od tego faceta. Wtedy całą restaurację szlag trafi, a Alex zostanie bezrobotna. - powiedziała lekkim tonem, widocznie z siebie zadowolona, a mnie zatkało.
- Ciekawie sobie to wymyśliłaś...Ale po co ci ten lokal? Kupisz go, Alexandra się wyniesie, a potem będziesz musiała coś z nim zrobić.
- O to się nie martw. Postaraj jak najszybciej sprawdzić do kogo należy budynek. Zatelefonuję  w poniedziałek. Aha i jeszcze jedno - ani mi się waż powiedzieć komuś o moim planie! W szczególności Reusowi, zrozumiałaś? To będzie nasza mała, słodka zemsta za to, co chciała zrobić tobie i za to, co zrobiła mi. Owocnej pracy i do usłyszenia! Jeżeli będziesz wiedziała coś wcześniej to zadzwoń.   
- Okej, do usłyszenia. 
Wiedziałam, że Ann jest zdolna do takich rzeczy, ale nie przypuszczałam, że może być, aż tak podła.Jednak z drugiej strony trochę ją rozumiałam, przecież Alex zabrała jej faceta. Nie mogłam uwierzyć, że dałam się przekonać i wplątać w całą tę intrygę. Kusiło mnie jednak, żeby odegrać się za jej zaloty do Marco. Miałam jeszcze trochę czasu do meczu, więc odłożyłam książkę i zaczęłam zastanawiać się, jak sprawdzić kto jest właścicielem restauracji. Pomyślałam, że może Marco będzie coś wiedział, ale nie chciałam go pytać, bo mógłby się czegoś domyślić. Przypomniałam sobie, że koło restauracji znajduje się mały sklep spożywczy. Być może tam czegoś się dowiem? 

17 komentarzy:

  1. Boże ! Ja też już pomyślałam , że Marco ma coś wspólnego z tym dzieckiem ! ;o Dobrze, że tak nie jest ;d
    Trochę śmieszy mnie zachowanie Ann , ale w sumie trochę ją rozumiem ;d Mam tylko nadzieję, że Magda nie będzie miała przez to problemów ; d
    Świetny rozdział !
    Do następnego ;*

    Buziaczki, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  2. A się przestraszyłam, że Marco będzie ojem :O
    Serio moja mina niepowtarzalna - WTF?!
    Ale na szczęście nie :D Ta cała Ann jest śmieszna XD Serio, głupokowaty plan, nawet jak na blondynkę ( bez obrazy, dziewczyny! ) :)
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ann zaczyna działać! Nie lubię Aleksandry,ale też nie mogę powiedzieć, ze chciałabym, by Ann odebrała jej restauracje. Moim zdaniem Alex to dotknie, bo restauracja to chyba jedyna rzecz,która jest w jej życiu stała..
    Luiza - dziecko, które spodziewa się dziecka. Marco dobrze postąpił. Dziewczyna ,musi mieć wsparcie rodziców, inaczej sobie nie poradzi. :)

    Zapraszam na następny rozdział na http://serca-jak-herbatniki.blogspot.com
    Mogłabyś zostawić swój numer gg albo jakiś inny namiar? Nie chcę Ci spamowac pod rozdziałem. :)
    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ann i te jej pomysły :D
    Choć może i nawet lepiej, że się zemszczą. Może Alex się w końcu opanuje i skończy rozbijać związki.
    Marco widać, że jest świetnym kuzynem ;)
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Na początku bałam się, że to może być jakaś była Marco i, że to mogło by być jego dziecko. Ale na szczęście nie. ;) Fajnego ma kuzyna Luiza. Trochę głupi ten pomysł Ann, ale nie dziwię się jej, że chce się odegrać na Alex. Ciekawe co z tego wyjdzie. Czekam z niecierpliwością na następny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Biszzz już myślałam że Reusik tatą zostanie xd... Ahh ta Ann mści sie..... I dobrze w sumie...Alex jest podłą jędzą...Rozdział jest boski! Dawaj nn.! <3
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach ta Ann..
    Ale dobrze dziewczyna robi. Co ta Alex sobie mysli, że jest bezkarna?!
    O never!
    Niech ktos w końcu zrobi z Nią porządek.
    Czekam na nn
    Buziaki:*
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chyba nie będę się wyróżniać, jeśli powiem, że przez chwilkę tez mi się zdawało, że to Marco będzie ojcem, ale na szczęście tak się nie stało. Rozumiem Ann, że chce się zemścić, ale coś mi się zdaje, że jej plan po prostu nie wypali.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytając tytuł rozdziału myślałam, że Ann znów będzie żarła koty. A tu taki psikus.
    Jeśli uda się dziewczynom zrobić porządek z tą głupią Alexandrą to ja normalnie Je ozłocę chyba.
    Tak nie cierpie tej baby, że mogłabym Ją ukatrupić na samym starcie -.-
    Czy tylko mi działa tak na nerwy?
    Co do Luizy to już myślałam, że jakaś dawna dziewczyna albo cos. I nagle jeszcze jest w ciąży no to sobie myśle: totalny odjazd!
    Na szczęście to nie Reusa dziecko. Z drugiej strony Jej rodzicwe dziwnie się zachowali, wyrzucić córkę z domu. Rozumiem powagę sytuacji ale to przecież ich dziecko!
    Czekam na nn
    Buziak:**
    Buziaki + zapraszam do mnie: http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. No, no, no.
    Ann- chyba sie polubimy skarbeńku hahahaha :)
    Jak dla mnie to może ją wywalić z tej restauracji. Nikt nie będzie za Nia płakać.
    Ja juz na pewno.
    Ten Mario to naprawdę, nie mogę przeżyc że sie tak zachował jak ostatnia świnia.
    Ciagle mam nadzieję, że wrócą do siebie.
    Czekam na nn
    Zapraszam na 38 u mnie: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Kazdy myslal, ze o dziecko MARCO i nie powiem, ze ja sama o tym nie pomyslalam xd troche sie juz wystraszylam xd co jak co, ale ten plan Ann moze byc ciekawy xd pozbeda sie Alex i bedzie super! Tylko, zeby pozniej ona niczego nie zepsula znow xd czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  12. No to Ann pragnie zemsty i myślę, że raczej zrealizuje swój plan. Tylko ciekawe jakie konsekwencje z tego wynikną? Rozdział bardzo ciekawy. Pozdrawiam i czekam na następny.
    Zapraszam też do mnie, bo chyba ostatnio nie zaglądałaś http://new-life-with-you-baby.blogspot.com/. Pojawił się rozdział nr 6. Mam nadzieję, że Cię zainteresuje i zostawisz po sobie komentarz :) Bardzo mi zależy na opiniach :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na http://strefa-id.blogspot.com/
    + proszę, informuj mnie o nowych rozdziałach na moim asku (link na blogu), bo chciałabym wszystko tutaj nadrobić, a coś ostatnio nie widzę informacji o nowościach :P

    OdpowiedzUsuń
  14. uff myślałam już że to Marco jest ojcem. Ann chce zemsty i dobrze, w końcu ta cała Alex na to zasłużyła. Czekam na następny rozdział
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Już myślałam że ona jest w ciąży z Marco.
    Wraca do nas Ann.
    Jaka zemsta,
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń