Przymierzałam czwartą z kolei sukienkę, nie mogąc zdecydować się, którą wybrać. O 19 mieliśmy być u Matsa na imprezie. Miałam jeszcze godzinę na zrobienie makijażu i ubranie się. Marco już od piętnastu minut jest gotowy i ogląda telewizję, a ja nadal nie mogę wybrać odpowiedniej kiecki.
- Kochanie, a może pójdę w tej? - zapytałam pokazując mu wieszak z granatową, prześwitującą sukienkę.
- O tak, ta jest zdecydowanie najlepsza! - uśmiechnął się i puścił mi oczko.- Skarbie, nie ma znaczenia co założysz i tak będziesz wyglądać pięknie.
- Dobra, niech będzie ta. - odpowiedziałam i poszłam ją założyć. Potem zrobiłam lekki makijaż i podkręciłam włosy, aby układały się w delikatne fale. Kwadrans przed dziewiętnastą wyjechaliśmy.
Dom Hummelsa prezentował się świetnie. Na pierwszy rzut oka było widać, że mieszka w nim zamożny człowiek. Z serdecznym uśmiechem przywitała nas Cathy, zapraszając do wielkiego salonu. Słychać było rozmowy, a w tle leciała muzyka. Większość osób już była. Niektórzy pili alkohol, tańczyli, a jeszcze inni siedzieli na dworze przy wielkim, zadaszonym stole. Pogoda sprzyjała spędzaniu czasu na zewnątrz, chociaż zapowiadało się na deszcz. Przywitaliśmy się z Kevinem, Nurim i jego żoną, Sebastianem i Marcelem. Marco przedstawił mnie Moritzowi i Leo oraz ich dziewczynom. Cała czwórka sprawiała wrażenie bardzo towarzyskich i sympatycznych osób. Około dwudziestej doszli jeszcze ostatni goście, a przyjęcie coraz bardziej się rozkręcało. Marco nadrabiał zaległości z Mo i Leo, a ja poszłam do łazienki. Gdy z niej wyszłam, natknęłam się na Lisę i Sarę. Razem wyszłyśmy na świeże powietrze i usiadłyśmy na ławce. Tutaj było ciszej i spokojnie mogłyśmy poplotkować. W pewnym momencie dołączyła do nas Cathy z przystojnym, wysokim brunetem.
- Dziewczyny, poznajcie - to mój brat Mike. - przedstawiła go, a mężczyzna podał każdej z nas rękę i usiadł obok, razem z dziewczyną Hummelsa.
Rozmawialiśmy o zakończonym właśnie sezonie i o innych sportowych sprawach. Mike wyglądał na człowieka bardzo obeznanego i znającego się na sporcie.
- Mój kochany braciszek jest dziennikarzem, stąd tyle wie o piłce nożnej. - wyjaśniła Cathy.
- Naprawdę? To mamy wiele wspólnego, też pracowałam jako dziennikarka.- odpowiedziałam.
- To wy tutaj sobie porozmawiajcie, a my idziemy po coś do picia. - powiedziała Sara, ciągnąc za rękę Lisę. - Cathy, idziesz nam pomóc?
- Okej. - powiedziała i poszła za nimi.
- Pochodzisz z Niemiec? - zapytał mnie Mike.
- Nie, jestem Polką.
- To co tutaj robisz?
- Długa historia... A ty pracujesz w gazecie czy w telewizji? - zmieniłam temat.
- W telewizji, tak jak Cathy, przygotowuję materiały dla Sky Sport. - odpowiedział. W tym samym momencie pojawił się Marco z Matsem.
- Widzę, że poznałaś już Mike'a. Marco, lepiej uważaj, to straszny podrywacz. - zaśmiał się Hummels. Marco tylko lekko się uśmiechnął i usiadł obok mnie. Mike szybko się ulotnił i zostawił nas samych.
- Nie wiedziałam, że Cathy ma brata.
- Często go nie ma, z tego co słyszałem często jest w trasie z powodu swojego zawodu.
- Wiesz, chyba pójdę się czegoś napić. Zaraz wracam . - powiedziałam i poszłam do kuchni po wodę, ponieważ w salonie było tylko wino i cola.
Otworzyłam butelkę i szukałam szklanki. W pewnym momencie drzwi uchyliły się i do pomieszczenia wszedł Mike. Uśmiechnęłam się i zapytałam:
- Nie wiesz gdzie twoja siostra trzyma szklanki?
- Niestety nie, ale mogę zaoferować ci coś innego...- odparł, zbliżając się do mnie. Pomyślałam, że robi sobie ze mnie żarty i zaśmiałam się, lecz kiedy dzieliły nas centymetry, cofnęłam się, opierając się o ścianę.
- O czym ty mówisz? - zapytałam. Dotknął mojej twarzy, a ja odepchnęłam jego rękę.
- Przecież wiem, że tego chcesz... Nie ma go tutaj, nie martw się. - powiedział ściszonym głosem.
- Nie chcę, odsuń się. - powiedziałam stanowczo, ale on ani drgnął. Wręcz przeciwnie, zaczął mnie całować. Próbowałam go odepchnąć, ale to nic nie dało. Zobaczyłam w drzwiach Marco, który widział tę sytuację. Odwrócił się i szybko wyszedł. Uwolniłam się z uścisku Mike'a i pobiegłam za blondynem. Wychodził właśnie z posesji.
- Marco, zaczekaj! - krzyczałam, ale on się nie zatrzymywał. W końcu go dogoniłam i złapałam za rękę.
- Jak mogłaś? - odwrócił się i spojrzał na mnie oczami pełnymi bólu.
- To on...Marco... ja nie chciałam... - nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- To koniec, Magdaleno. - powiedział, wsiadł do samochodu i szybko odjechał. Nie miałam nawet siły zaprotestować i wytłumaczyć całej sytuacji. Stałam w osłupieniu kilka chwil, a następnie wróciłam do środka po torebkę i skierowałam się w stronę pobliskiego parku. Nigdy nie byłam w takim stanie. Z moich oczu, niczym wodospad, płynęły łzy. Niebo było coraz bardziej zachmurzone i zaczęło płakać razem ze mną. Teraz byłam już cała mokra. Deszcz z minuty na minutę padał jeszcze bardziej. Usiadłam na ławce, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, w sumie było mi wszystko jedno.
-Magda?! - w pewnej chwili usłyszałam kobiecy głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam biegnącą dziewczynę. Była to Nina, znajoma z redakcji, u której mieszkałam, gdy w bloku była awaria. - Co ty robisz w tej ulewie, oszalałaś? - mówiła głośno, chcąc przekrzyczeć deszcz. Wzruszyłam tylko ramionami i schowałam twarz w dłonie. - Wstawaj, nabawisz się jeszcze jakiegoś przeziębienia! Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. - Co ty wyprawiasz? W ogóle co tutaj robisz? Coś się stało? - zasypywała mnie pytaniami.
- Leć do domu, poradzę sobie. - odpowiedziałam krótko.
- Mowy nie ma i tak jestem już cała mokra. - pokazała na swoją bluzę, która rzeczywiście była przemoczona. - Pójdziemy do mnie. - zarządziła, a mi się coś przypomniało.
- Nina, zostawiłam torebkę na ławce... Muszę po nią wrócić. - powiedziałam przez łzy, a ona głośno westchnęła.
- Okej, zaczekaj tutaj, ja pobiegnę, bo ty w tych szpilkach będziesz szła godzinę. - oznajmiła i szybko ruszyła w stronę ławki. Czekałam aż wróci, lecz nagle poczułam uderzenie w tył głowy. Upadłam i straciłam przytomność.
________________________________________________________
Baaaardzo dziękuję za nominację do Liebster Blog Award, ale niestety na razie nie mam czasu, żeby to ogarnąć. Przy okazji przepraszam, że dawno nie było rozdziału, ale jakoś kompletnie nie mogłam się zebrać. Przynajmniej jest jeden plus - coś zaczęło się dziać ! :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)
Marco ty debilu!
OdpowiedzUsuńNo sory nie wytrzymałam ;)
Ja wiem że wyglądało to dwuznacznie ale mógłby jej wysłuchać a nie od razu zrywać!
Grrr mam nadzieje że ich pogodzisz :)
pozdrowienia i czekam następny :**
Że co ? no kurwa mać !! Podejrzewam, że cholerny psychopata maczał w tym palce ;/
OdpowiedzUsuńo nie... od razu ten brat Cathy mi się nie podobał :/ no ale cóż, wierzę, że Marco z Magdą wyjaśnią sobie wszystko, a co do sytuacji w parku... myślę, że to jej dawny współpracownik i przeczuwam kłopoty... zapraszam do mnie w wolnej chwili, mam nadzieję, że wpadniesz i zostaniesz na dłużej :) http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńJaki zwrot akcji :o ;d no to się porobiło. Oby Marco uwierzył Magdzie i oby byli razem. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. Pozdrawiam.
Co?! Jak to?! O Matko! Ja Cię proszę! Dodaj szybko rozdział :o *.*
OdpowiedzUsuńWidzę że robi się ciekawie .
OdpowiedzUsuńCiekawie co będzie dalej .
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie
Pozdrawiam
Ryczę! No normalnie tak sie wczułam, że potok łez juz wylałam.
OdpowiedzUsuńCoś mam dziwne przeczucie, ze to wszystko było uknute.
Nie no rozwalę łeb temu gamoniowi chyba!
Czekam na nn i zapraszam do siebie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
Świetny rozdział. Fajnie, że w końcu udało Ci się dodać następny. :) Boże mam nadzieję, że Magda i Marco szybko sobie to wszystko wyjaśnią i że się pogodzą. Nie może się ta miłość między Nimi skończyć. Byli cudowną parą. Widać, że się kochają. Coś czuje, że za tym wszystkim może stać ten głupi Marvin. No i oby nic nie stało się Madzi. Czekam z niecierpliwością na następny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTak podejrzewałam, ze coś się zdarzy.. :(
OdpowiedzUsuńCo mnie zastanawia to to, że kobieta w takiej sytuacji nie umie się uwolnić, a gdy widzi swojego chłopaka/narzeczonego/męża od razu się odrywa od napastnika.. Zastanawiające.
Mike przesadził i podejrzewam, ze to uderzenie w parku to też jego sprawa. Swoją drogą dziewczyny zachowały się dziwnie, zostawiając Magdę sam na sam z tym chłopakiem. Tak jakby specjalnie chciały ich zeswatać, a przecież dobrze wiedziały, ze Magda jest z Marco.
Pozdrawiam! :*
Zapraszam cię serdecznie na nowy rozdział. ;)
Usuń"Zawsze wie, czego potrzebujesz. Zawsze jest w stanie ci pomóc. Zawsze. To tak, jakby znała cię lepiej niż ty sam i lepiej wiedziała, czego aktualnie potrzebujesz."
http://serca-jak-herbatniki.blogspot.com
Zapraszam!
Tylko nie to ;c
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nic się nie stało Madzi ;c
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
Kurcze, tak łatwo to było wszystko zepsuć. Pamiętam ile czasu trwało zanim Marco i Madzia wreszcie się dogadali i ile czasu zajęło aby sobie zaufali. I tak mieli w tej znajomości tak wiele problemów, a teraz jeszcze to.
OdpowiedzUsuńWspółczuje Madzi. Już raz prawie została zgwałcona przez Marvina, a teraz jeszcze ten cały Mike. Nic dziwnego, że tak trudno jest jej zaufać ludziom. Jak ona się musi teraz potwornie czuć.
Głupio ze strony Reusa, że tak łatwo uwierzył, że Madzia go zdradza, i że zostawił ją samą. Przecież wiedział ile on dla niej znaczy!
Początek zapowiadał się tak miło, a potem takie problemy. Ale fajnie, że coś się dzieje.
Ten napad? Albo Marvin, albo Mike. Zazdrosnego Marco nawet nie biorę pod uwagę. Chyba, że jest jeszcze ktoś trzeci...
Świetnie, że się rozkręcasz i czekam na ciąg dalszy :)
No nie ! Marco nie mógł zostawić Magdy ;( nie wierzeee ! Tak myslalam , ze ten piękny namiesza tutaj ;/ ale nie sądziłam , że aż tak ;c
OdpowiedzUsuńPrzecież oni muszą być razem ! ;)
Czekam na nn ;*
Buziaczki <3
http://sztuka-zapominania-ski.blogspot.com/ zapraszam na prolog mojego nowego opowiadania, opinie i komentarze mile widziane :)
OdpowiedzUsuń