Wracałam do domu, po drodze odrzucając połączenia od Reusa. Nie mogłam przestać płakać. Kiedy byłam już na miejscu, zobaczyłam, że na schodach, z telefonem w ręku siedzi piłkarz.
- Madzia, co się stało ? - zapytał i poderwał się z miejsca, kiedy mnie zobaczył. Chciałam go minąć, ale mnie powstrzymał. - Magda, co ty wyprawiasz?
- Co ja wyprawiam? Lepiej zastanów się nad swoim zachowaniem! Nie chcę cię więcej widzieć! - wykrzyczałam mu w twarz i szybkim ruchem go wyminęłam. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, z powrotem zamykając je na klucz.
- Magda, otwórz! Nie mam pojęcia o co ci chodzi! - usłyszałam.
- Daj mi spokój! Nie mam zamiaru być z człowiekiem, który mnie okłamuje! Zostaw mnie w spokoju ! - odparłam i wybuchnęłam płaczem.
Po kilkunastu minutach zobaczyłam jak jego czarny Aston Martin odjeżdża spod mojego domu. Zrobiłam sobie kawę i zastanawiałam się, co powinnam zrobić. Nie mogłam zostać u siebie, bo od razu zachorowałabym. Termometr nie wskazywał nawet dziesięciu stopni. Rozważałam powrót do Polski na kilka dni, ale nie miałam odwagi prosić Tima o urlop, tym bardziej, że niedawno z niego wróciłam. Pomyślałam o Lenie, z którą miałam dobry kontakt za czasów pracy w gazecie. Jednak nigdzie nie mogłam znaleźć jej numeru telefonu. Postanowiłam zatelefonować do Niny, koleżanki z redakcji.
- Cześć Nina! Mówi Magda, pamiętasz mnie jeszcze? - zaśmiałam się.
- No pewnie, co u Ciebie? Słyszałam, że jesteś z tym znanym piłkarzem. Nie masz pojęcia jak Ci zazdroszczę! - jak zwykle nie dopuszczała nikogo do głosu. Nina była straszną gadułą. - A coś się stało, że dzwonisz? Długo się nie odzywałaś. Podobno pracujesz teraz w Borussii?
- Tak...Nina, dzwonię bo mam problem. - zaczęłam niepewnie.
- Chętnie Ci pomogę. - Ninę, pomimo jej ogromnego gadulstwa, które czasem było na prawdę uciążliwe, wszyscy lubili za to, że zawsze była gotowa pomóc. Nawet największemu wrogowi.
- Chodzi o to, że w moim domu nie ma ogrzewania...Jednym słowem jest lodówa. Mogłabyś mnie przenocować? To tylko dwie, góra trzy noce, w najbliższych dniach wszystko powinno wrócić do normy...
- Jasne, nie ma problemu. Wpadaj śmiało, pamiętasz mój adres?
- Tak, dziękuję. Do zobaczenia.
- Pa!
Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Dom Niny prawie w ogóle się nie zmienił. Ani na zewnątrz, a jak się później okazało, wnętrze również pozostało takie samo. Wyjęłam walizkę z bagażnika i ruszyłam do drzwi, które otworzyły się, zanim nacisnęłam dzwonek.
- Nic się nie zmieniłaś!- krzyknęła Nina i rzuciła mi się na szyję.
- Za to ty cała promieniejesz. Mieszkasz sama, czy może schwytałaś jakiegoś przystojniaka? - zaśmiałam się wchodząc do domu.
- Mieszkam sama, ale mam kogoś na oku. - odpowiedziała z uśmiechem. - A to prawda, że jesteś z tym piłkarzem? Bo jakoś przez telefon sprytnie uniknęłaś tego tematu. - zachichotała.
- To plotki. - odpowiedziałam krótko, zdejmując kurtkę.
- Na pewno ? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Nie wierzysz mi ? - zapytałam z uśmiechem.
- Wierzę. - westchnęła. - Wydało mi się dziwne, że dzwonisz do mnie z taką prośbą, skoro mogłabyś zamieszkać u Reusa.
- Właśnie, co do tego telefonu i całej tej sytuacji...- zmieniłam temat. - Ja wiem jak to wygląda, nie odzywałam się tyle miesięcy, a teraz jak potrzebuję pomocy, to nagle się do ciebie zwracam... Bardzo mi głupio. I jeszcze raz dziękuję ci, że mi pomagasz. Prawdziwy z ciebie anioł. - rzuciłam jej ciepłe spojrzenie.
- Jaki tam anioł, po prostu rozumiem twoją sytuację. Nie przejmuj się, przecież równie dobrze, to ja też mogłam do ciebie zadzwonić. A teraz siadaj i opowiadaj, co działo się przez ten długi czas. - wskazała mi miejsce na kanapie i podała kieliszek wina.
Rozmawiałyśmy do późnej nocy. Kiedy już się umyłam i leżałam w łóżku, spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Pomiędzy kilkunastoma nieodebranymi połączeniami od Marco, zobaczyłam również, że dzwonił do mnie Marvin. Bardzo mnie to zaniepokoiło. Nie mogąc zasnąć, myślałam nad tym, czego on ode mnie oczekuje. Postanowiłam, że jutro do niego zadzwonię i raz na zawsze każę mu się od siebie odczepić.
Pomimo późnej godziny, pomyślałam, że zadzwonię do Anki,która pewnie przebywa teraz w Polsce. Rozmowa z nią zawsze podnosiła mnie na duchu, dodawała nadziei i zawsze było mi jakoś łatwiej. Ania miała w sobie to coś, co sprawiało, że nawet największy problem według niej był błahostką. Patrzyła na świat z niezwykłym optymizmem, który udzielał się każdemu kto trochę z nią przebywał.
- Hej Ania, nie śpisz już ?
- Nie, dopiero skończyłam trening.
- No tak, zapomniałam,że dzwonię do największego tytana pracy, jakiego znam. - zaśmiałam się.
- Oj, nie przesadzaj, dzisiaj sobie trochę odpuściłam. Nawet mnie czasem dopada zły nastrój. Tym bardziej, gdy dowiaduję się, że między moimi przyjaciółmi znów jest coś nie tak. Może mi to wyjaśnisz? - zapytała.
- Tu nie ma co wyjaśniać...Poza tym to nie rozmowa na telefon. - odpowiedziałam.
- Ale gdzie ty teraz jesteś? Robert powiedział mi, że się od niego wyprowadziłaś. U ciebie nie ma przecież ogrzewania.
- Jestem u koleżanki.
- Nie mogłaś przyjść od razu do nas? Magda, jaka ty jesteś uparta!
- Nie chciałam wam robić problemu i tak już za wiele u was namieszałam.
- Wiesz co, czasem brakuje mi słów żeby opisać twój upór. Wracając do Marco, to on nawet nie wie o co ta cała afera...
- Chce przejść do Manchesteru, a nawet mi o tym nie wspomniał. Dowiedziałam się od Alexandry.
- O cholera...
_________________________________________________________
Tak sobie ostatnio myślałam i doszłam do wniosku, że jesteśmy już daleko za połową tego opowiadania. :) Ale spokojnie, jeszcze trochę Was pomęczę. :D
Marco nie wie o co chodzi, jednak nie wykpi sie z niczego.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze Magda jest uparta i nie chce nawet powiedziec dlaczego sie do niego nie odzywa. A takze dlaczego sie wyprowadzila od niego.
Tamta zolza dalej miesza..... ech:/
Czekam na nastepny i zapraszam do siebie na nowy http://sliskasprawa.blogspot.com
świetny rozdział :) mam nadzieję, że wszystko się ułoży pomiędzy Magdą i Marco ;3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam + zapraszam do siebie http://zakochani-w-sobiee.blogspot.com/
dziękuję :)
UsuńPozdrawiam.
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńOj boje się, ze tym razem Marco tak łatwo nie dowie się o co chodzi. Albo dowie się, ale nie będzie mógł się łatwo wytłumaczyć.
Oj Madzia i jej upór! Skądś to znam :D
Czekam na ciąg dalszy :)
dziękuję :)
UsuńZły Marco. . . . Mam nadzieję że to przejście do Menxhesteru Marco nie będzie prawdą. Ploseeee. ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :-*
Rozdział jest cudowny, jak i całe opowiadanie. czekam na ciag dalszy i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
UsuńPozdrawiam.
Świetne :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Magdaa :D
dziękuję :*
UsuńPozdrawiam.
Cudowny! <3
OdpowiedzUsuńMarco źle postąpił nie mówiąc jej o transferze, ale może jednak zostanie w Borussii i pomyślał, że po co miał taki temat poruszać :D
Kocham to opowiadanie baaaaaaaaaaaaardzo mocno wiesz ? :D
Czekam na kolejny
Pozdrawiam ;*
dziękuję :)
UsuńJa też Was moocno kocham! :D
Pozdrawiam ;**
Świetny rozdział. ;) Trochę nie rozumiem Magdy powinna najpierw wyjaśnić Marco jej zachowanie i wysłuchać co on ma do powiedzenia. Mam nadzieję, że pogodzą się szybko i będzie między nimi dobrze. Czekam na następny. Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńhttp://sarzeczyoktorychsiefizjologomniesnilo.blogspot.com/2014/02/rozdzia-3.html zapraszam na trójeczkę
OdpowiedzUsuńzapraszam na 4 :) http://strefa-id.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDawaj szybko kolejny!! świetne <33
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńMoże w ten weekend uda mi się coś napisać, ale będzie ciężko ;(
Myślę, że Magda powinna powiedzieć od razu Marco o co chodzi, chociaż z pewnością on się może domyślać co nieco. Kłamstwo, albo w tym przypadku raczej zatajanie prawdy, zawsze ma krótkie nogi i prędzej czy później się wyda. A jak widać w tym przypadku miało dosyć duże konsekwencje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego :)
Witam!
OdpowiedzUsuńZ ogromną przyjemnością zapraszam do siebie na 17. rozdział! :) http://with-benefits.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Ruda! :)