Kolejne dni mijały na pracy i unikaniu Marco. Na szczęście to drugie wychodziło mi bardzo dobrze. Piłkarze mieli mecze, zgrupowania, wyjazdy. Kiedy oni zaczynali trening ja powoli kończyłam pracę. Oczywiście Marco kilka razy do mnie dzwonił, ale nie miałam odwagi odebrać. Po przyjściu z pracy odwiedziła mnie Ania.
- Hej Madzia! Możemy pogadać? Strasznie mi się samej nudzi. - zaśmiała się.
- Jasne, wchodź. - odparłam, ciesząc się z jej wizyty.
- Słuchaj...mam pytanie. - powiedziała siadając przy stole.
- Okej, ale najpierw ja. Czego się napijesz?
- Zielonej herbaty.
- Już robię. No, więc co to za pytanie?
- Chodzi o Ciebie i Marco... - zaczęła niepewnie. - Robert coś wspominał, że Reus jest ostatnio jakiś przygnębiony i smutny. W dodatku nie chce powiedzieć o co dokładnie chodzi. Domyślam się, że coś zaszło między wami...Pokłóciliście się?
- Tak...to znaczy nie do końca. Wybacz, ale nie chcę o tym rozmawiać.
- Rozumiem, tylko Marco bardzo chce się z Tobą spotkać. Magda, ja nie wiem o co wam poszło, ale daj mu szansę. To naprawdę dobry chłopak.
- On sam z tej szansy zrezygnował. - postanowiłam zakończyć temat. - A co tam u ciebie? - zapytałam i zaczęłam słuchać opowieści sąsiadki.
Przegadałyśmy cały wieczór. Anna była osobą o nieskończonych pokładach energii, co wiązało się również z tym, że potrafiła zagadać każdego. Po kilku telefonach od Lewego, postanowiła udać się do swojego domu. Następnego dnia musiałam zjawić się w pracy już o siódmej, aby przygotować się do konferencji prasowej, więc położyłam się wcześniej spać.
***
Przed szóstą byłam już na nogach. Nie mogłam spać. Przed każdym publicznym wystąpieniem zżerała mnie trema. Miałam za sobą już kilka konferencji, ale mimo wszystko się denerwowałam. Kiedy byłam już w pracy dowiedziałam się, że na konferencję oprócz mnie i trenera, idzie również Reus. Uświadomiłam sobie, że chcąc czy nie chcąc będę musiała się z nim spotkać. Poszłam do klubowego lekarza, aby dowiedzieć się o stanie kontuzjowanego Matsa i jego powrotu do gry, ponieważ spodziewając się takich pytań od dziennikarzy, musiałam być kompetentna i przygotowana.
Gdy wszystko już wiedziałam, poszłam do sali, na której miała odbyć się konferencja. Była jeszcze pusta, dziennikarze mieli zostać wpuszczeni za kwadrans. Kiedy tylko otworzyłam drzwi, od razu tego pożałowałam.
Na jednym z krzeseł siedział Marco.
- Madzia zaczekaj! - krzyknął, kiedy zawróciłam. Na szczęście do sali wszedł również trener i kilka innych osób. Poszłam za Kloppem, wypytując się go o różne rzeczy związane z piłkarzami.
Po konferencji, na której zaskakująco dobrze sobie poradziłam, blondyn próbował mnie jeszcze zatrzymywać, ale trener przypomniał mu, że nie czas na pogaduszki, tylko na trening.
***
Cieszyłam się z nadchodzącego weekendu. Kiedy przygotowywałam sobie obiad, zadzwonił dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to Ania i bez namysłu otworzyłam z uśmiechem. Jednak to nie była ona. Uśmiech zniknął, pojawił się smutek. Wywołał go Marco, który złapał mnie za rękę i energicznie oparł o ścianę namiętnie całując. Poczułam silną woń alkoholu. Uwolniłam się z uścisku.
- Co ty w ogóle robisz?! Jesteś pijany! - krzyknęłam.
- I co z tego ?
- To, że jutro grasz mecz i jest środek sezonu! Jesteś zawodowym piłkarzem to do czegoś zobowiązuje... - przerwałam - Z resztą rób jak chcesz, twój wybór. Po co tu przyszedłeś?
- Żeby Ci powiedzieć, że Cię kocham, nie spotkam się już nigdy z Alex, ale proszę wróć. - mamrotał.
- Nie obiecuj czegoś, czego nie jesteś w pełni świadomy. Jutro nie będziesz pamiętać o deklaracjach, które mi składasz.
- Jestem tego pewny i świadomy, długo nad tym myślałem. To, że trochę wypiłem nie ma żadnego wpływu.
- Ma, ogromny. - powiedziałam i otworzyłam mu drzwi. - Wyjdź. - powstrzymywałam łzy.
- Wyjdę, jeżeli mi coś obiecasz.
- Co? - wywróciłam oczami.
- Że się jutro spotkamy po meczu. Proszę.
- Niech będzie. - wiedziałam, że kiedyś będzie musiało dojść do naszego spotkania. - Gdzie i o której?
- Najlepiej będzie, jeśli przyjdziesz na mecz i poczekasz potem przed stadionem na mnie. - mówił niezrozumiale i podał mi bilet.
- Dobrze. Idź już. I nie pij więcej!
-Dla Ciebie wszystko! Do jutra. - powiedział i wyszedł.
Położyłam bilet na stole i zaczęłam zastanawiać się czy rzeczywiście postanowił przestać spotykać się z Alexandrą. Wszystko wyjaśni się jutro.
***
Czekałam na niego od prawie pół godziny. Meczu z Augsburgiem niestety nie udało się wygrać, musieliśmy zadowolić się remisem 2-2. Robiło mi się coraz bardziej zimno. Na dworze panował kilkunastostopniowy mróz.
- Przepraszam Cię, ale ci wszyscy dziennikarze oszaleli. - przybiegł zdyszany.- Wsiadaj. - otworzył mi drzwi swojego czarnego Aston Martina. - Bardzo zmarzłaś ?
- Nie, w ogóle, przecież mamy lipiec, jest trzydzieści stopni upału, można cały dzień na dworze siedzieć. - odparłam ironicznie.
- Przepraszam... A nie mogłaś poczekać w środku? - zapytał niepewnie.
- Nie chcieli mnie wpuścić. Jak będę chora, to pamiętaj, że to przez Ciebie. - powiedziałam oschle, chociaż coraz mniej gniewałam się na Marco. Jednak chciałam żeby się trochę pomęczył i postarał. - Możesz mi powiedzieć gdzie mnie wywozisz? - zapytałam, kiedy wjechaliśmy na nieznane mi uliczki.
- Do lasu. - odpowiedział.
- Aha super! Będziemy zbierać grzyby ? - zapytałam z głupim uśmiechem i udawaną radością.
- Tak, jeśli tylko będzie ci się chciało odkopywać je spod śniegu. A tak na serio to tu jest taka fajna restauracja. - podjechaliśmy pod okrągły budynek i weszliśmy do środka.
- Madzia...Rozmawiałem z Alexandrą. Nie potrafię bez Ciebie żyć, więc powiedziałem jej, że nie będę jej odwiedzać. - powiedział, gdy usiedliśmy przy stoliku.
- Nie chodzi mi o to żebyś się z nią nigdy nie spotkał, tylko żeby nie wyglądało to tak jak podczas naszych spotkań. Jeden telefon, rzucasz wszystko i do niej jedziesz. - spuścił wzrok.
- Wiem, to było idiotyczne, przepraszam. - zapanowała między nami cisza. - I co teraz? - zapytał po chwili. Wzruszyłam ramionami.
- Chcę żeby było jak dawniej. - odpowiedziałam. Marco szeroko się uśmiechnął i mnie pocałował.
_____________________________________________________
Nie podoba mi się, bez składu i ładu...Niestety, w tej chwili na nic więcej mnie nie stać. Mam nadzieję, że jednak Wam się spodoba ! :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!! :)
No tego to ja się nie spodziewałam. Wow. Marko nie będzie się spotykał z Alexandrą. No co mały szantażyk może zrobić z facetem xD. No ale na serio, to jestem w szoku, że Madzia się nie ugięła. No i nic nie powiedziała Ani. Szok. No i Marko pijany.. Hm.. I że nie wygrali meczu, który był rozgrywany następnego dnia, ciekawe czemu ;) Robi się ciekawie i nawet jeśli nie jestem fanką piłki nożnej to opowiadanie bardzo mi się podoba. Świetnie piszesz. Szkoda, że tak króciutko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :*
done-with-the-wind.blogspot.com/
Świetne to :*
OdpowiedzUsuńWreszcie się pogodzili :)
Czekam na next, pozdrawiam :*
dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ;*
Nadrobiłam w niedzielę, zaglądam tu dzisiaj i nowy rozdział, jestem w niebie! Ale tak serio, wiem, że to nie koniec tych perypetii i jeszcze się będzie działo, więc czekam z niecierpliwością na kolejny i pozdrawiam. :*
OdpowiedzUsuńW końcu nadrobiłam zaległości ;) Dobrze, że Magda pogodziła się z Marco. Widać, że chłopakowi zależy na niej skoro ograniczył kontakty ze swoją przyjaciółką ;) Świetny rozdział, czekam na następne! :) Pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńPozdrawiam ;*
Już jestem! Przepraszam za nieobecność. :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziałów, to Magda dobrze zrobiła stawiając Marco ultimatum. Sama wolałabym się rozstać z chłopakiem niż wiedzieć, ze on spotyka się ze swoją "przyjaciółką" ważniejszą niż wszystko inne..
Nowa praca, mam nadzieję, ze ją satysfakcjonuje i że będzie odnosić same sukcesy! :)
Dobrze, ze pogodziła się z Marco. Mimo wszystko się kochają.
Zapraszam również do mnie. Pojawił się zwiastun drugi oraz kilka organizacyjnych spraw.
http://serca-jak-herbatniki.blogspot.com
Ściskam. Faith. :**
Rozdział, bardzo fajny:) pozdrawiam Magdaa
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
UsuńTa cała Alexandra mnie już denerwuje, niech sie zabije czy coś...., albo moze lepiej nie....
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie nie mogę się doczekać nastepnego, więc szybko pisz!!!!
To jest mój nowy blog, tyle że o skokach, było by mi miło, gdyby ci się spodobał ;))
http://i-love-ski-jumping.blogspot.com
Może wyjdę na jakąś wredną pindzie, ale cieszę się, że Marco ograniczy kontakty z Alexandrą, jak dla mnie to ta cała "przyjaciółka" to taka mała żmija, która tylko czeka, aby w odpowiednim momencie ukąsić. Widać, że Marco naprawdę kocha Magdę, skoro jest w stanie do, nie bójmy się tego słowa, do takiego poświęcenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam moja Droga i do następnego :*
Mam nadzieję, że teraz będzie między nimi już w porządku ;)
OdpowiedzUsuńNie narzekaj, bo rozdział jest bardzo fajny ^^
Mam nadzieję, że Alex nie odwinie niczego...
Czekam na kolejny!
Buziaki ;*
dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ;*
Podoba się, podoba i to bardzo <3333
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny.
Buziaki ;**
Cieszę się, że się podoba :)
UsuńPozdrawiam ;*
Bloga poleciła mi koleżnka. :) Masz talent do pisana rozdziałów. :p
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta cała Alex niczego nie wykąbinuje...
Czekam na kolejny. :) Buziaki :*
Zapraszam do mnie: http://milosc-ktora-przetrawa-wszystko.blogspot.com/
dziękuję, ale talent to za dużo powiedziane ;d
UsuńPozdrawiam.
Dopiero dzisiaj trafiłam na twojego bloga i już wszystko nadrobiłam. Wciągnęłaś mnie strasznie. Czekam na NEXT. Naprawde świetny świetny blog.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :-* ;-)
<3
Dzięuję :)
UsuńPozdrawiam ;*
Podoba i to bardzo :) dobrze, że już to sobie wyjaśnili ^^ rozdział jest świetny !!
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ;*
Rozdział jest jak najbardziej świetny :D I jeszcze ta Alex... Mam nadzieję, że czegoś nie wywinie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
http://arytmia-uczuc.blogspot.com/
Mnie tak jak cała reszta tego opowiadania, ten rozdział się bardzo podoba! :)) Czekam na następny! :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :**
+W wolnych chwilach zapraszam do siebie! :)) http://imaginationcalling5.blogspot.co.uk/
Cieszę się, że się podoba :)
UsuńPozdrawiam ;*
dobrze że śię pogodzili.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że będzie wszytsko szło po dobrej drodze.
Rozdział swietny.
Czekam na kolejny i zapraszam do sb.
pozdrawiam