Po kilku dniach wyszłam ze szpitala. Cała potłuczona, na plecach miałam ranę, po uderzeniu o stolik. Chciałam zapomnieć o tym całym zdarzeniu, kiedy ktoś próbował do tego wracać, zawsze unikałam rozmowy. Niestety, za każdym razem, kiedy np. wychodziłam spod prysznica i spoglądałam w lustro, wszystko wracało. Każdy siniak przypominał mi te okropne chwile. Marvin zeznał w sądzie przeciwko Marco. Oskarżył go o pobicie. Na początku chciałam się z nim skontaktować, a nawet poprosić, żeby tego nie robił, ale Reus skutecznie odwiódł mnie od tego pomysłu. Wszystko sobie przemyślałam, spędzając długie godziny w szpitalnym łóżku i doszłam do wniosku, że to rzeczywiście mogłoby tylko pogorszyć sprawę. Za kilka tygodni odbędzie się rozprawa, a do tego czasu Alan, prawnik Marco, będzie szukał sposobu, jak wybronić swojego klienta.
Do pracy wracam w poniedziałek, więc mam jeszcze kilka dni wolnego. Oczywiście, nie mam zamiaru siedzieć w domu, więc zrobiłam zakupy, a potem spotkałam się z Anką i Tugbą, w domu tej pierwszej.
- Jak się czujesz? - spytała żona Lewego, gdy już usiadłyśmy w salonie, popijając jakąś japońską herbatę.
- Dobrze, w końcu nic takiego mi się nie stało. - wysiliłam się na lekki uśmiech.
- Pewnie to było dla ciebie straszne... - powiedziała cicho Tugba.
- Tak, ale nie rozmawiajmy już o tym. W końcu są też plusy tej całej sytuacji. A tak właściwie jeden plus - Marco. - odpowiedziałam.
- Przeprowadzasz się do niego ? - zapytała Ania. - Bo coś żalił się Robertowi, że chyba go nie kochasz, bo nie chcesz się zgodzić. - zachichotała.
- Po prostu nie wiem, mam mieszane uczucia...A co wy o tym sądzicie?
- Wiesz, zawsze możesz wrócić do siebie, ale nie wydaje mi się, żeby była taka konieczność. - mówiła Tugba. - Przecież w końcu jesteście razem, to powinniście też razem mieszkać. Ja bym się nie zastanawiała, tylko pakowała walizki.
- Jestem tego samego zdania. - powiedziała Anka.
- Aha, dziękuję miła sąsiadko, chcesz się mnie pozbyć? - zapytałam ironicznie z uśmiechem .
- Nie, to nie tak, po prostu chcę, żebyś była szczęśliwa. - zaśmiała się, na co ja pokiwałam głową.
Po kilkunastu minutach do domu wpadł Lewandowski i Marco.
- Wiedziałem, że tu jesteś! - powiedział blondyn i podszedł mnie przytulić.
- Madzia ma ci chyba coś ważnego do powiedzenia...- powiedziała do Marco Tugba, a on spojrzał na mnie pytająco.
- O co chodzi? - zapytał.
- To wy sobie nie przeszkadzajcie, ja idę dać Lewemu obiad. - przerwała nam Anka, łapiąc swojego męża za rękę i ciągnąc do kuchni.
- Nie, to my pójdziemy. Musimy pogadać w cztery oczy. - powiedziałam, co chyba trochę zaniepokoiło Reusa. Pożegnaliśmy się i poszliśmy na spacer.
-To co takiego masz mi do powiedzenia? - zapytał.
- Chodzi o twoją propozycję...Przemyślałam wszystko i zgadzam się. - powiedziałam z uśmiechem, a piłkarz mocno mnie przytulił.
- Tak się cieszę! Nie masz pojęcia jak bardzo chciałem, żebyś się zgodziła! To kiedy się przeprowadzisz?
- Może załatwimy to zanim wrócę do pracy? Dzisiaj środa, mamy pięć dni. - szybko policzyłam.
- Okej, ale ty pod żadnym pozorem nic nie dźwigasz, zrozumiałaś?
- Tak, mamo . - odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać z jego bezradnej miny. - Wiesz, to nie będzie takie łatwe, ja mam tam masę rzeczy.
- To weź tylko te najpotrzebniejsze. - wzruszył ramionami.
- Marco, jak ty nic nie rozumiesz...- westchnęłam. - Wszystkie są tak samo potrzebne.
- Kobiety...- pokręcił głową i ruszyliśmy do mojego domu .
***
Ja układałam swoje ubrania do walizki, a Marco robił kawę w kuchni. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk telefonu piłkarza. Odebrał i zaczął rozmowę. Pomyślałam, że to pewnie któryś z jego przyjaciół i nie pomyliłam się. Kilka minut później wszedł do pokoju z dwoma filiżankami kawy.
- Mam dwie wiadomości - dobrą i złą. - powiedział.- Od której zacząć?
- Od tej dobrej. - odparłam.
- Mario dzwonił, mówił, że nas odwiedzi.
- O to fajnie, polubiłam go. Jest prawie tak samo głupi jak ty. - zaśmiałam się. - A ta zła?
- Przyjedzie razem ze swoją ukochaną...- odpowiedział, akcentując ostatnie słowo.
- Raczej z wiedźmą Ann. - dokończyłam. - To może ja się do ciebie przeprowadzę, jak oni już wyjadą, co ty na to ?
- Nie ma mowy. Daj, pomogę ci, a ty wypij kawę. - wziął ode mnie moje ubrania i zaczął składać je w idealną kostkę.
- Uuu, widzę, że te ciągłe podróże jednak na coś się przydają. - powiedziałam. - Przynajmniej umiesz ładnie składać ubrania.
- No, ale nie licz na to, że w mojej szafie też są tak poskładane.
- A tak właściwie, to kiedy przyjadą? - zmieniłam temat.
- Jutro wieczorem. Mario ma kontuzję, dopiero w niedzielę ma badania, więc zostaną pewnie do soboty. Może Goetze wybierze się na nasz mecz...
- Chyba musiałby iść w kominiarce, żeby kibice go nie zatłukli. - odpowiedziałam. - Pewnie byłeś bardzo zły, gdy powiedział ci, że odchodzi...- poruszyłam temat, na który Marco prawie nigdy nie rozmawiał, zawsze odpowiadał wymijająco.
- Tak. To był dla mnie okropny cios. Przyjaźnię się z Lewym, Kevinem, teraz jest jeszcze Auba, ale z Mario łączyła mnie wyjątkowa więź. Rozumieliśmy się bez słów, był dla mnie jak brat.
- Mówisz tak, jakby on umarł. Przecież nadal się przyjaźnicie, rozmawiacie ze sobą, spotykacie się.
- Spotykamy się zaledwie kilka razy do roku, a nie codziennie, jak dawniej. Rozmowa przez telefon to nie to samo. Niby się przyjaźnimy, ale bardzo mi go brakuje. Jeszcze na dodatek Lewy też odchodzi... - widziałam w jego oczach ogromny smutek.
-Nic nie trwa wiecznie, ty też możesz kiedyś odejść z Borussii... - powiedziałam.
- Ale jeśli to zrobię, to razem z tobą. - odparł i mocno mnie przytulił.
______________________________________________________________________________
Już niedługo rozdziały będą pojawiać się regularniej i będą ciekawsze - obiecuję! :)
Natłok pracy powoduje, że nie mam kiedy pisać, a bardzo mnie do tego ciągnie, więc oddaję to w wasze ręce. Mam nadzieję, że nie wyrzucicie komputera już na samym początku rozdziału :D
A kto dotrwa do końca, nie ma wyjścia, musi zostawić komentarz! :)
Mnie sie podoba!
OdpowiedzUsuńZgodzila sie zamieszkac z Marco!
Uhuhuhuhu!!!!! :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na 70.rozdzial http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com
dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ;*
Suuuper ;) Czekam na kolejny i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńdziękuję ;))
UsuńPozdrawiam ;*
Huhu, czekam na nxt :). Ciekawe jak wizyta Mario będzie wyglądała :3. Pozdrawiam ;***
OdpowiedzUsuńŚwietneee :) Pozdrawiam Magdaa
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;) Ciesze sie ze Madzia przeprowadza sie do Marco. Mam nadzieje ze Ann nie pokloci sie znowu z Magda. Fajnie ze teraz bedziesz dodawac regularnie. Czekam z niecierpliwoscia na nastepny. Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńdzięki ;)
UsuńPozdraiwam ;*
Owww *.* Jaki on słodki :D
OdpowiedzUsuńJeeeeejku jaki ten Reus jest kochany, słodki awww ♥-♥
OdpowiedzUsuńRozdział taki przepiękny <3
Uwielbiam to opowiadanie <3
Czekam na kolejny
Buziaki ;**
dziękuję ;*
UsuńPozdrawiam ♥
No w końcu postanowiła się zgodzić na to, żeby zamieszkali razem :) Ale biedna będzie musiała się męczyć z tą cholerną wywłoką. No ale czego się nie robi z miłości:)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. :*
Zapraszam <3
http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/
Super rozdział czekałam i czekałam i się doczekałam. Super rozdział. Oj jak oni tej Ann nie lubią. Zapraszam do siebie. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńPozdrawiam .
Aii... W końcu! Myślałam , ze Madzia się nie zgodzi. A jednak. Pozory mylą...
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ania i Tugba namówiły Magdę do przeprowadzki do Marco.
Jeszcze Mario przyjeżdża... Niestety z tą jędzą Ann. Paniusia!
Rozdział jak zawsze genialny... Czekam na nexta i zapraszam do siebie: http://serce-nie-slugaa.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
dziękuję ;*
UsuńPozdrawiam :)
Hurra zgodziła się..... strasznie się cieszę....xd Rozdział wspaniały....ciekawe co wyniknie tego "miłego" spotkania z ann i Mario.....
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Pozdrawiam. ;-)
dziękuję ;*
UsuńPozdrawiam :-))
co za piękny rozdział
OdpowiedzUsuńdobrze że się zgodziłą .
Ze wszytsko się układa
Czekam na spotkanie z Ann .
Zapraszam do siebie i czekam na kolejny
Pozdrawiam:)
dzięki :)
UsuńPozdrawiam ♥
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńMagda miała wątpliwości, ale dziewczyny je skutecznie rozwiały. Cieszę się, że będą razem mieszkać, bo w końcu będą mieli więcej czasu dla siebie!
Nadchodzi Ann. Kryjmy się wszyscy! :D
Pozdrawiam serdecznie! :**