niedziela, 10 listopada 2013

Rodział IV

Następnego dnia, po zjedzeniu śniadania postanowiłam zadzwonić do przyjaciółki z Polski. Wzięłam telefon i wybrałam numer do Emilii
.- Cześć Madzia, co słychać? Długo się nie odzywałaś. Coś się stało? Jak ci się mieszka w Dortmundzie? - zaczęła zasypywać mnie pytaniami. Taka była od zawsze. Rozgadana, roztrzepana, bujająca w obłokach, ale mimo to jest dla mnie jak siostra.
- Cześć. Nic się nie stało, nie dzwoniłam bo nie miałam czasu. U mnie wszystko w porządku, po za tym, ze mam skręconą kostkę, a co u ciebie?- Emilia zaczęła opowiadać o swojej nowej miłości, przeprowadzce i problemach rodzinnych. Wysłuchałam jej i opowiedziałam o tym, kogo poznałam i kto jest moim sąsiadem. Na początku nie chciała mi uwierzyć, ale później dała się przekonać, że to jednak prawda. Obiecałam wysłać jej przeprowadzony przeze mnie wywiad z Reusem i po około 35 minutach rozmowy pożegnałam się z przyjaciółką.
Postanowiłam sprawdzić pocztę, alby zobaczyć czy szef przysłał mi nowy temat, o którym mam napisać do gazety. Tak jak myślałam, mail od szefa przyszedł już wczoraj. Do wieczora miałam dostarczyć mu tekst na temat nowej szkółki siatkówki w Dortmundzie. Zabrałam się do pracy, wiedząc że muszę skończyć przed 17, ponieważ musiałam przygotować się na spotkanie z Marco. Mecz zaczynał się o 15.30, więc oszacowałam, że przyjedzie po mnie około 18. Nigdy nie denerwowałam się przed spotkaniem z chłopakiem, ale teraz było inaczej. Pisząc o siatkówce myślałam o tym jak się uczesać i jaki zrobić makijaż.O 13 skończyłam i zjadłam szybki obiad. Wysłałam artykuł do redakcji i poszłam umyć włosy. Potem dokładnie je wysuszyłam i zaczęłam układać w delikatne, naturalne fale. Wiedziałam, że do 18 zdążą mi się wyprostować, więc uszykowałam sobie lokówkę. 
Kiedy wybiła 15.20 włączyłam kanał, na którym miał być transmitowany mecz. Właśnie pokazywali piłkarzy przygotowujących się do wyjścia na murawę.Mecz zaczął się od ataków Borussii, która w 18 minucie przypieczętowała je bramką. Gola trafił Aubameyang. W ostatnich minutach pierwszej połowy bramkę na remis strzelił zawodnik rywala Borussii. Po przerwie to BVB było zdecydowanie bardziej zdeterminowane do strzelenia gola. W 65 minucie głową zdobył go Reus. Okazało się, że był to koniec emocji w tym spotkaniu, ponieważ gra się uspokoiła, a Borussia nie pozwoliła stworzyć groźniej sytuacji bramkowej przeciwnikowi.
Po 18 pod mój dom podjechał czarny Aston Martin. Zorientowałam się, że to Marco, więc wzięłam torebkę, założyłam kurtkę, spojrzałam jeszcze raz w lustro i wyszłam z domu. Piłkarz wyszedł z samochodu i ruszył w moją stronę.
-Cześć, ładnie wyglądasz. - przywitał się.
-Hej, no ty też niczego sobie. Nie powiedziałabym, że jeszcze kilkadziesiąt minut temu latałeś po murawie.
- A dziękuję. - odpowiedział i otworzył mi drzwi do auta.
- Dokąd jedziemy? - zapytałam kiedy ruszył.
- Zobaczysz.- uśmiechnął się i puścił mi oczko.Po około 15 minutach podjechaliśmy pod restaurację. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do budynku. W środku było bardzo ładnie. Usiedliśmy przy stoliku. Chwilę później złożyliśmy zamówienie. Nie obyło się bez zdjęć, które musiałam robić Marco i jego fanom.
- Szef był zadowolony z wywiadu? - zapytał.
- Chyba tak. Dał go do druku bez żadnych poprawek, więc musiał być OK. - odpowiedziałam.Pogratulowałam mu strzelonego gola, porozmawialiśmy trochę o meczu i o mojej pracy , Powiedziałam mu, kilka rzeczy o mojej rodzinie i o Polsce. On opowiedział mi o swoich siostrach i rodzicach. Czas bardzo szybko nam minął, nawet nie wiedziałam kiedy minęły ponad dwie godziny. Marco odwiózł mnie do domu.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. - powiedział, kiedy odprowadzał mnie pod drzwi.Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam tylko,,dobranoc". Pomachał mi i odjechał. Ja rzuciłam się na łóżko i myślałam o dzisiejszym dniu. Złapałam bardzo dobry kontakt z Reusem, ale nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam spotykając się z nim. On jest sławny, bogaty, a ja zwykła dziennikarka. Nie mniej jednak on okazał się zwykłym, normalnym człowiekiem, który potrafi pomóc i nie myśli tylko o sobie. 

Następnego dnia obudził mnie telefon. Dzwonił jakiś nieznajomy numer.
- Dzień dobry. Czy dodzwoniłem się do Magdaleny Kwiatkowskiej ?
- Tak, to ja. O co chodzi?
-Nazywam się Brian Winckler. Jestem dyrektorem telewizji SportDigital. Dzwonię, aby zaproponować Pani pracę w naszej stacji. Regularnie czytam artykuły, które Pani pisze. Nasza stacja szuka osoby, która będzie przeprowadzać wywiady ze sportowcami. Zarówno z tymi znanymi jak i z tymi, którzy dopiero zaczynają karierę. Po ostatnim wywiadzie Pani autorstwa nie mam najmniejszych wątpliwości, że bez problemu sobie Pani poradzi.- słuchałam z otwartymi ustami
- Bardzo mnie Pan zaskoczył, nie wiem czy dałabym radę...
- Rozmawiałem również z Pani szefem, który powiedział mi, że jest Pani bardzo utalentowana i świetnie sobie poradzi. Może ja zadzwonię jutro i da mi Pani odpowiedź?
- Dobrze, muszę to przemyśleć. Do usłyszenia.
Byłam zdziwiona tym telefonem. Bardzo chciałam pracować w telewizji, ale nie wiedziałam czy jestem już na to gotowa i czy mam wystarczające doświadczenie, aby pracować dla tak dużej stacji telewizyjnej. Z drugiej strony była to moja życiowa szansa, która może już się nie powtórzyć. Pomyślałam, że jednak spróbuję, w końcu do odważnych świat należy, czasem warto zaryzykować. Postanowiłam zadzwonić do mamy i pochwalić się tą propozycją, a jednocześnie posłuchać co ona o tym sądzi. Kiedy jej powiedziałam, stwierdziła, że muszę spróbować i nie martwić się, że nie dam rady, bo na pewno tak nie będzie. 
Pomyślałam, ze nie będę tracić czasu i od razu zadzwonię do tego dyrektora. Odebrał po drugim sygnale i był bardzo zadowolony, że przyjęłam jego propozycję. Zaproponował mi spotkanie w ich studiu jeszcze dzisiaj, późnym popołudniem. Podał mi ulicę, wytłumaczył jak dojechać oraz jak trafić do jego pokoju.

Po 17 wsiadłam do mojego czarnego BMW m135i  i ruszyłam pod podany adres. Kiedy weszłam do ogromnego budynku zobaczyłam wielu ludzi chodzących po rozległym holu. Podeszłam do recepcji i zapytałam starszej pani i pokój 403. Powiedziała mi jak mam iść. Skierowałam się w stronę windy, moja noga nie pozwala jeszcze na chodzenie po schodach. Potem, kiedy znalazłam się już na 5 piętrze skręciłam w mały korytarzyk i znalazłam pokój, którego szukałam. Delikatnie zapukałam i usłyszałam niemieckie ,,proszę". Otworzyłam drzwi i niepewnie weszłam do środka.Zobaczyłam mężczyznę po trzydziestce. Przedstawił się i kazał mi usiąść.
- Nie ukrywam, że zależy nam, aby pani tutaj pracowała- zaczął rozmowę. - Miałem okazję poznać kiedyś pani szefa i poprosiłem go ostatnio o polecenie mi kogoś, kto nadawał by się na stanowisko dziennikarki, ponieważ dziewczyna, która wcześniej na nim pracowała wyjechała do Anglii. W prawdzie nie ma pani doświadczenie w pracy w telewizji, ale to nie jest żaden problem. Jest pani młoda, więc szybko się pani przyzwyczai. - kontynuował .- Mam nadzieję, że będę w stanie sprostać temu wyzwaniu. Zawsze chciałam być dziennikarką telewizyjną.- odpowiedziałam.
Dalsza część rozmowy polegała na omawianiu szczegółów, czyli kiedy będę mogła zacząć pracę i co dokładnie będzie należało do moich zadań. 
Kiedy skończyliśmy rozmowę i opuściłam siedzibę telewizji byłam bardzo zadowolona. Mój naczelny z gazety wiedział już o mojej zmianie pracy. Pozostało mi tylko zabrać rzeczy z redakcji i pożegnać się ze znajomymi, ale zostawiłam sobie to na jutro. Po powrocie do domu zjadłam kolację i napisałam krótkiego sms-a mamie, że za kilka dni zaczynam pracę. Wzięłam kąpiel i położyłam się do łóżka.


18 komentarzy:

  1. Super na prawdę. Bardzo dobrze że Madzia przyjęła tą pracę. Pozdrawiam i całuje Lena :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. :* Piszesz świetnie. Ja ze swojej strony życzę weny a przede wszystkim dużo komentarzy bo ona faktycznie zachęcają do pisania ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest rewelacyjny, bardzo mi się podoba, masz talent naprawdę, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny ;]
    Marco aww <333
    Świetnie, że Madzia przyjęła pracę ;)
    Czekam na kolejny <3
    Buziaczki kochana ; *

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się ciesze , że Madzia przyjęła pracę. Co do Reusa i Madzi , to myślę , że coś z tego będzie ! ; )))

    Buziaki ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. wpadłam tutaj przypadkiem i zostanę już<33
    Świetny blog!:)
    Dobrze, że dostała tę pracę:)
    I mam nadzieję, że z Reusem coś ten teges:D
    Pozdrawiam:**
    http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. przeczytalam od początku i doszłam do wniosku, że masz talent
    twój blog jest naprawdę cudowny, pozdrawiam i zachęcam do czytania mojego http://mojamilosctodortmund.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny jest ten rozdział, w ogóle cały twój blog jest boski. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i mam nadzieje ze będzie już nie długo.
    http://jak-ksiezniczka-z-ksieciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie, że Magda przyjęła tą propozyje pracy :D
    Ogólnie rozdział boski i czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    nikt-nie-jest-ideaalny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialnie piszesz! Co do rozdziału to bardzo mi się podoba! Super że Madzia przyjęła to pracę w telewizji i że spotkanie z Marco udało się :) Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Odkryłam przed chwilą i przeczytałam wszystko od razu:)
    Inaczej nie mogłam!:)
    Świetne to jest:)
    I cieszę sie, że Reus właśnie bohaterem został:)
    Pozdrawiam:**
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń