Następnego dnia wcale nie czułam się lepiej. Po śniadaniu wzięłam leki i wypiłam wapno, którego nie cierpiałam. Włączyłam telewizor, w którym co chwilę leciały świąteczne reklamy. W ogóle panował już bardzo świąteczny nastrój. Kiedy oglądałam mecz siatkówki zadzwonił do mnie Marvin:
- Cześć, jak się czuje nasz chorowitek? - zapytał wesoło
- Cześć. Nieciekawie. Mam kaszel, boli mnie gardło i mam gorączkę. Nawet te silne antybiotyki nie pomagają.
- Oj, to niedobrze. Nie przejmuj się pracą, leż i odpoczywaj, jak się do końca nie wyleczysz to lepiej zostań w domu, bo jeszcze jakiegoś zapalenia dostaniesz.
-Wiem, wiem. A kto idzie za mnie na mecz? - zapytałam
- Rasha Braun. Kojarzysz? Brunetka, średniego wzrostu, po trzydziestce?
- Chyba wiem o kogo chodzi. To do zobaczenia.
- Zdrowiej. Do zobaczenia.
Kiedy skończyłam oglądać mecz, założyłam gruby szlafrok i poszłam do kuchni zrobić jakiś obiad. Jedyne na co miałam siłę to odgrzanie pierogów z serem. Kiedy posprzątałam po posiłku, przyszła do mnie Ania.
- Jak się czujesz? Przyniosłam Ci napój, który powinien postawić Cię na nogi! Same witaminy. - mówiła jak nakręcona.
- Dziękuję Ci bardzo. Może to mi trochę pomoże. - napiłam się. Czułam mleko, miód, imbir i inne przyprawy. Smakowało specyficznie, ale nie było złe.
- Może powinnaś się położyć? Pewnie słabo się czujesz.
- Trochę boli mnie głowa. Ale może zostaniesz i razem obejrzymy mecz? - zaproponowałam
-Chętnie! Jeśli tylko nie będzie przeszkadzać Ci moje towarzystwo.
- Nie no co ty. - zaśmiałam się
Porozmawiałyśmy kilkanaście minut i zaczął się mecz. Kilku podstawowych zawodników Borussii nie mogło wyjść na murawę z powodu kontuzji. Ania nie pojechała na mecz, ponieważ zaraz po nim musi jechać na lotnisko, aby zdążyć na samolot do Polski. Ma zgrupowanie przed Mistrzostwami Świata.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 2-2. Piłkarze z Dortmundu nie byli
zachwyceni wynikiem. Miało być łatwe zwycięstwo nad FC Nürnberg, a
tymczasem ledwo wywalczyli remis. Po meczu Ania poszła po walizki i
Obudził mnie dźwięk telefonu. Była 19.15.
-Halo? - powiedziałam zaspanym głosem
-Hej, to ja Marco. Lepiej się czujesz ? - zapytał
- Niezbyt. Tak samo jak wczoraj. A tak w ogóle to nie przejmuj się meczem i tak to wy będziecie Mistrzem Niemiec.
- Skąd wiesz?
- Kobieca intuicja kochany. Rzadko się myli.
- Oby teraz się też nie pomyliła. Chce Cię również poinformować, że jutro możesz spodziewać się mnie i Roberta u Ciebie.
- W jakim celu ?
- Ania wyjechała i kazała nam się Tobą zająć. To znaczy bardziej Lewemu, ale on poprosił mnie o pomoc.
- Dziękuję za troskę, ale jestem duża i potrafię się sobą zająć.
- Jasne. Jadłaś dzisiaj jakiś porządny obiad?
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Odgrzewane pierogi to raczej nie jest porządny posiłek.
- Mmm... no... ważne, że cokolwiek zjadłam, prawda?
- Nie, jesteś chora, więc musisz dużo jeść żeby mieć siłę. Przepraszam, muszę kończyć, do zobaczenia jutro.
Było mi bardzo miło, że ktoś się o mnie martwi i mi pomaga, ale nie chciałam nikomu sprawiać problemów. Poszłam zjeść kolację i włączyłam laptopa. Odczytałam wiadomość od brata:
,,Cześć! Co do mojego przyjazdu, to nie będę mógł zostać do świąt. Przylecę tylko na 2 dni, później wracam na ważną konferencję do Polski, więc będziesz musiała przylecieć sama.Rodzice już nie mogą się doczekać :)
P.S. Zdrowiej szybko! "
Odpisałam kilka zdań i wyłączyłam komputer. Wzięłam gorącą kąpiel i poszłam do łóżka. Z racji tego, że przespałam prawie cały dzień w ogóle nie chciało mi się spać . Uruchomiłam telewizor i oglądałam jakąś komedię romantyczną. Około pierwszej w nocy w końcu zasnęłam.
Obudziłam się około dziewiątej. Zjadłam śniadanie i założyłam spodnie i T-shirt. Poszłam do łazienki, aby się uczesać i pomalować. Nie chciałam żeby ktokolwiek widział mnie w takim stanie, więc musiałam jakoś ukryć podkrążone oczy. Po ponad kwadransie byłam doprowadzona do przyzwoitego wyglądu. Czułam się lepiej, prawie nie miałam gorączki.
Około 13 przyszli Marco i Lewandowski.
- Mamy dla Ciebie obiad! - powiedział Robert, kiedy obaj weszli do środka.- I to jaki dobry! - dołączył się Reus.
- Dziękuję. - wzięłam naczynie z rosołem i drugi garnek z zapiekanką i chciałam schować do lodówki, ponieważ zwykle obiad jadam po 15.
-A gdzie ty to chowasz? Zjesz to teraz, przy nas. - zarządził Marco.
- Właśnie, będziemy mieć pewność, że zjadłaś. - zaśmiał się Lewandowski.
-Jesteście niemożliwi. Dlaczego mi nie ufacie? - zawyłam , na co oni zaczęli się śmiać.
- Jedz, bo wystygnie.
- No już, już. - wzięłam talerz i nalałam sobie rosołu. Spróbowałam go i był bardzo dobry.
- No, to przyznajcie się, z której restauracji go macie? Bo nie wierzę, że któryś z was go ugotował.
- Już się tak nie chwal. - odpowiedział mu Reus.
- Ja się nie chwalę. A co Marco, zazdrościsz mi, że ja umiem ugotować taki
rosołek, a ty nie, prawda? - zaczął śmiać się Lewy.
- Może i umiesz, ale masz taki sam móżdżek jak ten kurczak, z którego ugotowałeś ten rosół. - odgryzł się Marco.
Chłopaki zaczęli się kłócić na żarty, a ja miałam z nich niezły ubaw. Zjadłam cały obiad, najadłam się jak nigdy.
- Dobra, my się zbieramy, za pół godziny mamy trening.
- Dziękuję Wam bardzo jeszcze raz.
-Nie ma za co, sama przyjemność pomagać innym. Do zobaczenia. - powiedział Marco i razem z Robertem wyszli z mojego domu.
Kiedy zmywałam, zadzwonił do mnie Winckler. Zapytał czy nie chciałabym
brać udziału w magazynie bundesligi, który jest nagrywany przez naszą
stację. Moja praca miałaby polegać na robieniu wywiadów z piłkarzami,
a w przyszłości może poprowadziłabym cały program. Bez wahania zgodziłam się. Chciałam się rozwijać i trafiła mi się idealna okazja, aby to robić. Umówiłam się z szefem na powrót do pracy w środę. Ustaliliśmy, że wtedy przekaże mi resztę szczegółów. Podziękowałam Wincklerowi za zaufanie i zakończyłam rozmowę.
________________________________________________________
Jak narazie przegrywamy 0-1 z Bayerem, ale trzeba być dobrej myśli! :)
Chciałabym Wam rówież podziękować za tyle miłych komentarzy, to na prawdę najlpesza motywacja i nagroda, za prowadzenia bloga. Jesteście kochane! ;*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !! :)
Hej! Zapraszam na 9 rozdział! :) Pozdrawiam :*:* PS: komentuję bo mnie zaprosiłaś, więc i ja zapraszam ;) nadrobię wszystko, obiecuję :)
OdpowiedzUsuńMiłe słowa, bo opowiadanie świetne! ;)
OdpowiedzUsuńTaki rosołek robiony przez Roberta to bym zjadła, zwłaszcza, że też chora jestem...
Miło, że wszyscy się tak troszczą o Magdę ;) Sama bym chciała taką opiekę :D
Pisz szybciutko następny! :]
Pozdrawiam ;*
dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ;*
Czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSUPER !!! Kochana świetnie piszesz , i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) mam pytanko : Kiedy zacznie się dziać coś więcej między Magdą a Marco ? ... Pozdrawiam :* M.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńNie mogę powiedzieć tak konkretnie :D W sumie to cały czas coś się między nimi dzieje ;D
Pozdrawiam ;*
super :) czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń;O Jak wszyscy się troszczą o Magdę to jest świetne ! :* Mmmm..rosołek od Roberta ;D Czekam nn <3 ;* Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://i-love-forgives-all-is-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetny rozdział . Niech ona wyzdrowieje . Rosołek przez Lewego pycha . Czekam na kolejny i zapraszam do sb .
OdpowiedzUsuńOmnomnomnomnomnomno !
OdpowiedzUsuńUwielbiam Reusa, jak się martwi o Magdę <3 To jest miłość, ja to już czuję ;D
Biedna się męczy, mam nadzieję, że szybko przejdzie jej ta choroba ;)
Rozdział, jak zwykle super ! I czekam na więcej ! ;*
Pozdrawiam, Karinka <3
dziękuję ;*
UsuńPozdrawiam :)
Jestem! Tak jak obiecałam nadrabiam wszystkie epizody ;) Świetnie piszesz! Już się niemogę doczekać kolejnych rozdziałów ;)
OdpowiedzUsuńZnasz już bloga, którego rozpoczęłam z łasicą, ale zapraszam jeszcze do siebie! zakochaniwsiatkowce.blogspot.com
Pozdrawiam ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudny rozdział! :3 To miłe ze strony Roberta i Marco, no i oczywiście Ani że zajęli się Madzią. Robert jaki cwaniak bo nauczyć się gotować rosół a Marco nie. :D
OdpowiedzUsuńDobrze że Magda chce rozwijać swoją karierę, mam nadzieję ze dobrze jej w tym pójdzie.
Czekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam :*
dziękuję :)
UsuńPozdrawiam. ;*
Szczęściara z tej Madzi, że ma takich opiekunów :D I dobrze, że w końcu wraca do zdrowia! A Robercik szef kuchni.. no no, nie spodziewałabym się :D Marco też jest uroczy jak zawsze, piękna byłaby z nich para, ach <333
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;* I oby Borussii szło lepiej!
Oby, ostatnio mam wrażenie, że jakieś fatum nad Borussią wisi z tymi kontuzjami -.-
UsuńHmmmm.... rosołek od Lewego? :) Kto by pomyślał ;) Jestem ciekawa o co dokładniej chodzi z tym nowym programem :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz ; /
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3 .
Marco jaki opiekuńczy aww <3
Czekam na nn. Buziaczki ; *
dziękuję <3
UsuńPozdrawiam.
Sorki że nie skomentowałam ale zapomniałam, a nie chciałam z anonima :)
OdpowiedzUsuńLewy kucharz? Hehehe no może może . Oczywiście czekam na coś więcej pomiędzy Marco i Magdą ^^ Czekamm czekam czkema Pzdr :*
fajnie jest mieć takich przyjaciół jak Marco czy Lewy :D no i fajny pomysł z tym programem ^^
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do siebie na jedenasty rozdział ;)
OdpowiedzUsuńhttp://betweenourhearts.blogspot.com
Rozdział skomentuję jak tylko znajdę chwilkę czasu. Obiecuję!
http://megan-marco-marc-story.blogspot.com/ ___> zapraszam do czytania i komentowania :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę świetny :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Magda ma kogoś, kto się nią opiekuje.
Resztę rozdziałów nadrobię, gdy znajdę trochę więcej czasu.
Buziaki, do następnego :*
Cholernie słodkie jest to, że chłopaki się o nią troszczą. Fajnie jest mieć takich przyjaciół, na których można polegać. Mam nadzieję, że niedługo coś zacznie się dziać między Magdą a Marco i nie będzie to nic negatywnego :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Mega cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
dziekuję ;*
Usuń