środa, 18 grudnia 2013

Rozdział XIV

Szliśmy ulicami Dortmundu. Robiło się już ciemno, błyszczały tylko kolorowe światełka pozawieszane na drzewach i choinki. 
- Marco, chodzi o to, że ja też czuję do Ciebie coś więcej po za tym, że bardzo Cię lubię...- powiedziałam zatrzymując się.
On tylko się uśmiechnął, położył dłoń na moim policzku i mnie pocałował. Staliśmy tak przez kilka minut, nie zważając na otaczających nas ludzi. 
- Bardzo Cię kocham. - powiedział Marco i złapał mnie za rękę. 
Było bardzo zimno, więc ruszyliśmy w stronę mojego domu. Zaprosiłam piłkarza do środka i zrobiłam nam gorącej herbaty. Mojego brata nadal nie było w domu. Chciałam do niego zadzwonić, ale zobaczyłam, że przysłał mi sms'a :
     ,,Plany się zmieniły, musiałem wyjechać wcześniej. Do zobaczenia w                      domu."

- Wyjeżdżasz gdzieś? - zapytał blondyn, kiedy zobaczył walizki, w które pakowałam swoje rzeczy na święta do Polski. 
- Tak, święta spędzam w Polsce. Pojutrze mam samolot. - ujrzałam smutek w oczach Marco. 
- A nie możesz zostać tutaj? Mam spędzić święta bez Ciebie? - zapytał.
-Na to wygląda, nie mogę zostać. W Polsce jest moja rodzina, bardzo dawno nie widziałam swoich rodziców. Nie ma opcji żebym nie przyjechała na święta. To tylko kilka dni. Przecież i tak Ty masz swoją rodzinę i myślę, że będzie lepiej jeśli te święta spędzimy osobno.
- Właśnie to byłaby doskonała okazja żeby Cie przedstawić mojej rodzinie. - złapał mnie za rękę i posadził na swoich kolanach.
- A ja myślę, że jest jeszcze na to za wcześnie. Będziesz jeszcze miał okazję. - powiedziałam i go pocałowałam.
- Będę codziennie do Ciebie dzwonić. I będę bardzo tęsknić. Kiedy wrócisz? 
- Pewnie jakoś po Nowym Roku... - odpowiedziałam
- Co?! - zapytał zdziwiony - Dopiero?
-No dobrze, postaram się wrócić przed  Sylwestrem i spędzimy go razem, co ty na to? 
- Świetnie! A gdzie Twój brat?
- Ma do załatwienia kilka spraw w Kolonii. Chcesz jeszcze herbaty?
- Nie, dziękuje.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i ujrzałam Anię.
- Cześć..., mam nietypowe pytanie. - powiedziała prosto z mostu
- Cześć. No dawaj.
- Nie poszłabyś ze mną pobiegać ? - zapytała
-Bardzo chętnie, ale... mam gościa. - w tym momencie podszedł do nas Marco i przywitał się z Anią.
- To ja już sobie pójdę - powiedział. Założył kurtkę, dał mi szybkiego buziaka w policzek i wyszedł. Anka stała z przepraszającą miną.
- Chyba Ci go wypłoszyłam, przepraszam. Nie chciałam Wam przeszkodzić, myślałam, że jesteś sama.
- Nic się nie stało.  - odpowiedziałam, chociaż byłam trochę zła na sąsiadkę, bo chciałam jeszcze trochę pogadać z Reusem. 
Zaprosiłam Anię do środka i poszłam się przebrać. Założyłam grube legginsy, bluzę i na to cieńszą kurtkę. Włożyłam białe adidasy do biegania i czapkę na głowę. Razem z Anną pobiegłyśmy wzdłuż naszej ulicy, a potem skręciłyśmy w stronę parku. Po prawie trzech kwadransach biegu, zatrzymałyśmy się i zrobiłyśmy sobie odpoczynek. 
- Fajna z Was para. - powiedziała niespodziewanie moja towarzyszka
- Nie rozumiem. -odpowiedziałam i poczułam, że się czerwienię. Cieszyłam się, że jest ciemno i nie będzie mogła tego zauważyć.
- No mówię o Tobie i Marco. Idealnie do siebie pasujecie. 
- E tam. - nie chciałam nikomu na razie mówić o tym, że jesteśmy razem. Zapomniałam tylko poprosić o to Reusa. - Porozmawiajmy o czymś innym. 
Droga powrotna z parku zajęła nam kilkanaście minut. Prawie w ogóle nie rozmawiałyśmy, skupiając się na biegu. Kiedy dotarłyśmy na naszą ulicę, pożegnałyśmy się i każda poszła do swojego domu. Byłam bardzo zmęczona, ale zadowolona, że w końcu zrobiłam coś dla siebie. Zrobiłam sobie kolację i poszłam spać. 
Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi. Szybko się ubrałam i poszłam otworzyć. Za drzwiami stała Ania.
- No jak mogłaś mi nie powiedzieć?! - zapytała, a raczej krzyknęła z szerokim uśmiechem
- O czym? 
-No o Tobie i Marco! - mówiła z entuzjazmem
- Skąd wiesz?
- Wygadał się Robertowi. W końcu są przyjaciółmi, więc sobie wszystko mówią. Tak się cieszę! - powiedziała i mocno mnie przytuliła. - I życzę Wam dużo szczęścia!
- Dziękuję bardzo i przepraszam, że Ci nie powiedziałam, ale...
- Dobra, nie tłumacz się, najważniejsze, że jesteście razem. - przerwała mi.
- Może napijemy się herbaty? - zaproponowałam
- Z chęcią, ale muszę iść się spakować, bo wieczorem lecę do Warszawy.
- No to Wesołych Świąt, bo już się chyba nie zobaczymy przed Bożym Narodzeniem. - powiedziałam z uśmiechem.
- A no tak, bo Ty też na święta lecisz do Polski? - zapytała.
- Tak, jutro mam samolot.
Złożyłyśmy sobie życzenia, na koniec jeszcze raz się przytuliłyśmy i Anna wróciła do swojego domu. Zrobiłam sobie herbatę i zjadłam śniadanie. Wzięłam jeszcze jakieś witaminy, które kazał mi brać lekarz na wzmocnienie odporności po chorobie. Miałam dzisiaj wolne, ponieważ chciałam na spokojnie przygotować się do podróży. Przed południem pojechałam do sklepu i zrobiłam małe zakupy. Zjadłam obiad w małej, przytulnej knajpce i odwiedziłam jeszcze galerię, w celu zakupu sukienki na święta. Po długim zastanowieniu wybrałam tę. Skromna, elegancka, do tego kupiłam wisiorek i postanowiłam odwiedzić Marco. Nigdy wcześniej u niego nie byłam, ale niedawno podał mi swój adres, a ja jako jego dziewczyna chyba mam prawo do niego pójść. Włączyłam nawigację i przemierzałam ulice Dortmundu. Kiedy dojechałam na miejsce ujrzałam duży, nowoczesny dom. Nie zauważyłam jego samochodu koło domu, więc pomyślałam, że może nie wrócił jeszcze z treningu. Postanowiłam do niego zadzwonić. 
- Hej Marco . Jesteś na treningu?- zapytałam, kiedy odebrał.
- Właśnie miałem do Ciebie dzwonić. Jestem pod Twoim domem, ale chyba Ciebie w nim nie ma. - zaśmiał się.
- No nie ma mnie, bo tak się składa, że ja jestem pod Twoim domem. 
- Serio ? - zaczął się śmiać.
- Tak . To gdzie się spotykamy? - zapytałam
- To poczekaj na mnie, będę za 15 minut.
- Dobrze. - powiedziałam i się rozłączyłam. Wyszłam z samochodu i zaczerpnęłam świeżego powietrza. Na dworze robiło się ciemno. Po kilkunastu minutach zobaczyłam zbliżający się samochód piłkarza. Kiedy dojechał pod dom, wyszedł z auta i mnie pocałował. Weszliśmy do domu. 
-Właściwie to przyjechałam bo chciałam się pożegnać... - powiedziałam zdejmując kurtkę. 
- O której masz samolot? Zawiozę Cię na lotnisko.
- Nie musisz, poradzę sobie.
- Ale chcę. To o której ?
- O 10 muszę wyjechać z domu.
- Nie ma problemu, napijesz się czegoś? - zapytał, kiedy weszliśmy do kuchni.
- Herbaty. 
Napiliśmy się ciepłego napoju i usiedliśmy w salonie. 
- To jak się chciałaś ze mną pożegnać? - zaśmiał się Marco, odstawiając kubek na stolik. 
- No..jeszcze nie wiem...- zaśmiałam się.
Blondyn się do mnie zbliżył i zaczął mnie całować. Kiedy znaleźliśmy się na łóżku, nagle oprzytomniałam i odsunęłam się od Marco. 
- Posłuchaj...ja nie jestem gotowa...- powiedziałam zakładając z powrotem bluzkę.
- Rozumiem, przepraszam,  nie powinienem tego robić.
- Nie przepraszaj, nic się nie stało. - uśmiechnęłam się do niego. - Pójdę już. 
- Madzia zaczekaj, nie tak miało wyglądać nasze pożegnanie. Może posiedzimy, obejrzymy jakiś film, pogadamy ? - zaczął wymieniać.
-Muszę się jeszcze spakować i posprzątać w domu. - wymyśliłam na poczekaniu, sama nie wiem dlaczego. Po tym co się stało jakoś niezręcznie było mi w towarzystwie Marco. Miałam wrażenie, że zrobiłam mu przykrość, choć pewnie tak nie było. 
- Okej, to do zobaczenia jutro. 
- Do zobaczenia. - powiedziałam i szybko wyszłam.

___________________________________________________________
Oglądałyście piłkę ręczną Polska - Francja? Jesteśmy w półfinale!! :)
Co do rozdziału to chyba jakiś dłuższy ;) 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ! :)

26 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział! :D Nie wiem czemu, ale bardzo mi sie spodobał i nie mogę się doczekac kolejnego, dalszych losów bohaterów! :))

    PS. http://moje-marzenie-na-emirates-stadium.blogspot.com/2013/12/the-second-chapter.html - zapraszam! :D

    Pzdr :3

    OdpowiedzUsuń