W poniedziałek czułam się znacznie lepiej. Praktycznie bolało mnie tylko gardło i miałam lekki kaszel. Postanowiłam jednak nie wychodzić jeszcze z domu. Zaczęłam przygotowywać się do powrotu do pracy. Przygotowywałam wszystkie dokumenty i materiały. Zbierałam informacje o Borussii, ponieważ muszę wiedzieć o niej wiele więcej, jeśli chcę brać udział w programie o niej. Jadnak przeszukując internet, nie znalazłam wiadomości, które były by mi pomocne. Pomyślałam, że może Winckler posiada więcej informacji o klubie, lub wie gdzie mogłabym je znaleźć. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do niego.
- Dzień dobry szefie, dzwonię w sprawie tego magazynu, który ma być emitowany w naszej stacji. Szukam właśnie bieżących wiadomości o Borussii, ale znajduję tylko jej daleką historię...Nie wie Pan, gdzie mogłabym znaleźć więcej informacji? Może któryś z pracowników ma jakieś dokumenty? - zapytałam
- Z tego co pamiętam Rasha Braun i Emile Kanis przygotowywały kiedyś reportaż, ale raczej nie mają wielu materiałów. Radzę Ci jechać do klubu i tam poszukać. Na pewno udzielą Ci wszystkich informacji. Mają bardzo fajnego rzecznika prasowego.
- Dobrze, dziękuję.
- Słyszę, że lepiej się czujesz, ale jeśli nie jesteś do końca zdrowa to nie jedź dzisiaj, przecież to nie takie pilne.
- Tak, ale wolę mieć wszystko gotowe, kiedy wrócę do pracy.
- Jak uważasz, ale uważaj, żeby nie zaziębić się jeszcze bardziej. Do zobaczenia.
- Do widzenia szefie.
Nie lubiłam odkładać spraw na później. Wolałam mieć wszystko zrobione od razu, a później spokój. Dlatego też założyłam kurtkę i jednak postanowiłam jechać do klubu. Wcześniej sprawdziłam, że wszelkich informacji udzielają w biurze, które znajduje się przy boisku treningowym. Spisałam adres na kartkę. Wyszłam z domu grubo ubrana i ruszyłam samochodem. Po około 20 minutach byłam na miejscu. Wzięłam na wszelki wypadek dowód osobisty, dokumenty i plakietkę, że jestem dziennikarką. Pewnie inaczej nie chcieliby ze mną rozmawiać.
Zaparkowałam i weszłam do budynku. Przywitał mnie ochroniarz, któremu podałam wszystkie dokumenty. Po ich sprawdzeniu pozwolił mi wejść. Zapytałam go od razu, gdzie znajdę rzecznika Borussii. Wytłumaczył mi dokładnie, a ja udałam się we wskazanym kierunku. Zapukałam do drzwi. Ruszyłam klamką, ale były zamknięte. Podeszłam do okna, przez które widać było trenujących piłkarzy. Ujrzałam również Reusa, który razem z Marcelem ganiał Matsa. Podeszłam jeszcze raz do drzwi i dopiero wtedy ujrzałam kartkę z informacją, że rzecznik zaczyna pracę o 11.00. Czyli za pół godziny. Nie opłacało mi się wracać do domu, więc postanowiłam pooglądać sobie trening. Niestety, po kilku minutach piłkarze zeszli z boiska. No tak, Marco coś wczoraj narzekał, że musi wcześnie wstać, bo trening na 9.00. Położyłam wszystkie swoje kartki, które przyniosłam na parapecie i poszłam w stronę długiego korytarza. Szłam, oglądając wiszące na ścianach zdjęcia z przed kilkudziesięciu lat. Zeszłam jakimiś schodami w dół i na kogoś wpadłam.
- Magda?!
-Oo, Nuri... Hej. - uśmiechnęłam się
- Cześć, co Ty tu robisz? - zapytał
-Przyszłam dowiedzieć się kilku rzeczy. Będę brać udział w magazynie o Borussii.
- Cześć Madzia. - z dużych, metalowych drzwi wyszedł Marco.
- Cześć. - odpowiedziałam
- Lepiej się czujesz?
- Tak, już mi prawie przeszło.
-To ja was zostawię i pójdę się przebrać - powiedział Nuri.
- Marco... chciałam Ci bardzo podziękować...
- Mi? Za co ?
- Za to, że gdy byłam chora to mnie odwiedzałeś i w ogóle...Więc w ramach rewanżu, może dałbyś się zaprosić na kolację?
- Bardzo chętnie. Powiedz tylko gdzie i kiedy.
- Jutro o 18? We Florianie?
- Ok, super. Muszę już lecieć. Do zobaczenia!
-Pa! - powiedziałam i wróciłam pod pokój rzecznika.
Zapukałam do drzwi. Otworzył mi mężczyzna średniego wzrostu, ok. 40 lat. Przedstawiłam się i powiedziałam w jakiej sprawie przyszłam. Był bardzo uprzejmy i przekazał mi wszystkie materiały. Po kilkunastu minutach byłam w drodze do domu. Kiedy dotarłam uświadomiłam sobie, że nie mam w co się jutro ubrać. Zjadłam więc obiad i pojechałam na zakupy. Kupiłam czarną sukienkę i szpilki tego samego koloru.
Następnego dnia myślałam tylko o spotkaniu z Marco. Dzień wcześniej umówiliśmy się, że przyjdzie po mnie i razem pójdziemy na kolację. Z mojego domu do Floriana jest zaledwie kilkanaście minut drogi pieszo. O 17 zaczęłam się ubierać. Lekko pofalowałam włosy i zrobiłam makijaż. Kilka minut przed 18 założyłam kozaki i kurtkę, wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Czekając na Reusa ujrzałam idącego w moją stronę z walizką... mojego brata! Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Tak bardzo za nim tęskniłam!
Kątem oka spostrzegłam Marco, który ze smutną miną zawrócił, kiedy nas zobaczył. Rzuciłam Maćkowi klucze i kazałam mu wejść do domu. Obiecałam, że później wszystko mu wyjaśnię i pobiegłam za piłkarzem.
- Marco, zaczekaj!- odwrócił się w moją stronę, ale się nie zatrzymał. - Poczekaj! - krzyknęłam.
- Dlaczego to robisz? Po co mnie zapraszasz, dajesz mi znaki, że jesteś wolna, a tak na prawdę masz chłopaka? Po co robisz mi nadzieję? - zapytał z wyrzutem w głosie.
- A kto powiedział, że mam chłopaka?
- Przecież widziałem jak się z jakimś przytulałaś.
- To był mój brat, a nie chłopak. I myślałam, że już trochę się poznaliśmy, więc jest mi bardzo przykro, że pomyślałeś o mnie w ten sposób. Nie jestem osobą dwuulicową. - odwróciłam się i wracałam do domu. Byłam trochę zła na Marco, że tak mnie osądził, nie znając tak na prawdę sytuacji.- Magda, stój! Przepraszam, nie wiedziałem. - powiedział, łapiąc mnie za nadgarstek. - To jak, idziemy na tę kolację?
- No dobra. - westchnęłam.
_________________________________________________
Dzisiaj mecz! :) Jaki wynik przewidujecie?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Supcio!!
OdpowiedzUsuńKiedy oni będą razem??
Mam nadzieję że jak najszybciej:)
Czekam z niecierpliwością na następny:)
Pozdrawiam :D
Borussia przegra!
OdpowiedzUsuńnadal tak sądzisz? ;]
UsuńJej jak słodko, ale szkoda, że Marco tak pomyślał.
OdpowiedzUsuńJeśli możesz informuj mnie na którymś z moich blogów.
Buziaki ;*
Hoho Marco zazdrosny i Magdę och jak słodko ;) dobrze ze powiedzieli co myślą i idą na kolacje :) Zapraszam do mnie legiakuba.blogspot.com nela-robert.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJejku, jaki z tego Marco zazdrośnik :D Widzę, że zaczyna mu na niej coraz bardziej zależeć. Oby tak dalej! <3
OdpowiedzUsuńA co do meczu.. Piszczek wrócił i od razu lepiej im idzie :D
Świetny rozdział , ach tak sie ciesze że wygraliśmy ten mecz , co prawda było dużo niewykorzystanych sytuacji ale i tak cudownie grali <3
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńNajważniejsze, że wygraliśmy :)
Super! Świetny rozdział. A mecz? Wygraliśmy 2:1 , czyli awans z 1 miejsca <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :*
dziękuję :)
UsuńMarco jaki zazdrosny :D Dobrze że Madzia mu to wytłumaczyła. Mam nadzieję że dobrze spędzi czas z bratem, i może z Marco? :D Co do rozdziału to genialny <3 Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie : )
Pozdrawiam :*
dziękuję :)
UsuńCud, miód, malina <333 hahah xd
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3
Oj Marco, Marco ;/
Czekam na następny, buziaczki ; *
Zaje**ste :**** Błagam , dodaj jak najszybciej !!!! Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńdzięki ;*
UsuńPostaram się, ale mam straszny młyn w szkole, więc nic nie obiecuję :)
Aaaaaa ! Czyżby Marco zauroczył się naszą Magdą ? :D
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwww ;* Słodziak z niego, do tego taki zazdrosny słodziak ;>
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, w którym na pewno opiszesz ich wspólną kolację . Na pewno będzie cudowna !
Rozdział bardzoo ale to bardzo mi się podoba ! Z resztą , tak jak każdy ;D Pisz szybko kolejny ;*
Do następnego ;>
Pozdrawiam, Karinka <3
dziękuję :)
UsuńPostaram się, ale mam straszny młyn w szkole, więc nic nie obiecuję :)
Brawo :) Opowiadanie bardzo ciekawe. czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń