wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział X

Obudziłam się z okropnym bólem głowy i gardła. Zdziwiło mnie to, ponieważ nie wypiłam wczoraj dużo. Czułam się fatalnie. Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Byłam blada i miałam podkrążone oczy. Doprowadziłam się do porządku i zjadłam śniadanie. Kwadrans przed ósmą wyjechałam do pracy. Weszłam do studia i skierowałam się w stronę windy. Kiedy znalazłam się w pokoju i zdjęłam płaszcz, tradycyjnie wstawiłam wodę na gorącą herbatę. Nadal bolała mnie głowa, więc zażyłam jakieś tabletki. Czułam, że mam gorączkę. Wypiłam gorący napój i zabrałam się do pracy. W międzyczasie odwiedził mnie Marvin, który nie był zachwycony moim stanem zdrowia i kazał mi iść do szefa, aby poprosić o kilka dni wolnego. Ja oczywiście uważałam, że to przesada i że nic mi nie jest. Kilka minut po dziesiątej usłyszałam pukanie do drzwi. 
-Dzień dobry Magdaleno. - ujrzałam Wincklera. No tak, już wiem czyja to sprawka. Dzięki Marvin ! 
-Dzień dobry szefie. - odpowiedziałam.
- Słyszałem, że źle się czujesz. Słabo wyglądasz. To chyba jakiś wirus, kilkanaście osób z naszego działu leży z gorączką w łóżku. Myślę, że powinnaś iść do lekarza i wziąć jakiś antybiotyk, póki Cię kompletnie nie rozłoży.
- Nie ma takiej potrzeby. Wzięłam tabletkę, już mi przechodzi. Jutro będzie wszystko w porządku. - skłamałam, bo tak na prawdę ból nie ustąpił. Byłam jednak pewna, że to po wczorajszym alkoholu, mimo, że nie wypiłam go zbyt wiele.
-Jak uważasz, jednak objawy masz takie same jak tamci. Gdyby jutro Ci jednak nie przeszło to nie przychodź do pracy. Wystarczy, że zadzwonisz i mnie poinformujesz. Miłej pracy. - powiedział i wyszedł.
Zakręciłam wszystkie grzejniki w pokoju, a mimo to było mi strasznie gorąco. Miałam wypieki, a tabletki na ból głowy nic nie pomagały. Winckler miał chyba rację, pewnie zaraziłam się od kogoś z pracy. 
Po południu wyszłam z telewizji i po drodze weszłam do apteki. Kupiłam jakieś witaminy i inne leki. Łudziłam się, że to wystarczy. Lekarzy unikałam jak ognia i dlatego chciałam wyleczyć się sama. Kiedy wróciłam do domu wzięłam gorącą kąpiel i położyłam się do łóżka. Do soboty musiałam się wyleczyć, ponieważ Borussia gra mecz, po którym ja powinnam przeprowadzać wywiady. Miałam niewiele dni. Dzisiaj jest czwartek, a ja czuję się fatalnie. 
W piątek nie było lepiej. Głowa przestała mnie boleć, za to miałam 39 stopni gorączki i okropny kaszel. Zadzwoniłam do Wincklera.
-Dzień dobry. Miał Pan rację, chyba zaraziłam się tym wirusem. Mam gorączkę i nie dam rady przyjść do pracy. - powiedziałam słabym głosem.
-No, zapamiętaj sobie, że ja się nigdy nie mylę - zaśmiał się - no prawie nigdy. Idź do lekarza i kuruj się. 
- A co z jutrzejszym meczem ? - zapytałam
- Wyślę kogoś za Ciebie. Nie martw się. Mam nadzieję, że w przyszłym  tygodniu się zobaczymy. Trzymaj się.
-Do widzenia.  - zakończyłam rozmowę.

Założyłam dżinsy i ciepły kremowy sweter. Zjadłam śniadanie i pojechałam do najbliższej przychodni. Po kilkunastu minutach czekałam w kolejce do lekarza. Kiedy przyszła moja kolej weszłam do gabinetu. Doktor przebadał mnie i przepisał antybiotyk. Kupiłam go w aptece i wróciłam do domu.  Przebrałam się w dresy i zażyłam tabletki. Miałam zamiar położyć się do łóżka, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. 
- Hej Magda ! Widziałam, że jesteś w domu, więc wpadłam przynieść ci sałatkę, która została z imprezy. My raczej nie damy rady jej zjeść, więc po co ma się zmarnować. A co Ty taka blada? - zapytała Ania.
- Chora jestem. Dzięki. - wzięłam miskę. - Nie obraź się, że Cię nie zaproszę, ale nie chcę Cię zarazić. 
- Jasne. A byłaś u lekarza? 
- Tak, właśnie wróciłam. Przepisał mi jakiś antybiotyk.
- OK, to połóż się i zdrowiej . Pa!
- Cześć. - powiedziałam i zamknęłam drzwi. 
Odłożyłam sałatkę do lodówki i poszłam do sypialni. Wypiłam gorącą herbatę i zasnęłam . Po kilku godzinach obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałam i rzuciłam okiem na zegar. Był kwadrans po szesnastej. Poszłam otworzyć drzwi. 
- Cześć! - ujrzałam szczerzącego się Reusa. - Hej - odparłam prawie niesłyszalnie. Ledwo trzymałam się na nogach i było mi zimno, więc gestem ręki pokazałam Marco, żeby wszedł do środka. - Co tu robisz?- Ania powiedziała, że jesteś chora, więc przyniosłem Ci kilka rzeczy. - wskazał na torbę, którą trzymał.
-Dziękuję, nie musiałeś. 
- Słabo wyglądasz. Może idź się połóż, a ja zrobię ci herbaty? O właśnie, Anka dała Ci jeszcze miód. No, to idź do łóżka. Powiedz mi tylko gdzie co masz. 
- Marco na prawdę nie trzeba. Poradzę sobie. Nie pierwszy...- zaczęłam kasłać - ...raz jestem chora - dokończyłam, kiedy atak kaszlu ustąpił.
- Nie kłóć się ze mną, tylko się idź połóż. - nakazałNie chciałam się kłócić, więc poszłam do sypialni. Włączyłam TV i włączyłam jakiś muzyczny program. Po kilku minutach Marco przyniósł mi herbatę z miodem, imbirem i cytryną. Nie smakowało rewelacyjnie, ale od razu zrobiło mi się cieplej . 
- Gdzie się tak przeziębiłaś? - zapytał Reus siadając na krześle koło łóżka.
-Musiałam zarazić się w pracy. Połowa osób jest na zwolnieniu. 
- Szkoda, że się nie zobaczymy na meczu. 
- Znając moje szczęście to i tak bym się do Ciebie nie przepchnęła przez ten tłum dziennikarzy. 
-Oj, widocznie Ci na tym tak bardzo nie zależy . - zrobił smutną minę 
- Zleży, tylko tam są sami ogromni faceci i ja nie mam siły się tam przepychać. -No i jeszcze jacy niewychowani. Zamiast kobietę przepuścić, to oni jak świnie do koryta... - zaczął się śmiać.- To następnym razem najpierw podejdę do Ciebie.
- Trzymam Cię za słowo. - uśmiechnęłam się
- Będę lecieć, jesteś zmęczona, śpij sobie. - wstał z krzesła - I trzymaj za nas jutro kciuki.
- Oczywiście. Powodzenia. 
-Nie dziękuję. Pa !- pomachał mi i wyszedł.

Dopiłam herbatę i wyłączyłam telewizor. Uruchomiłam laptopa i zobaczyłam, że mam kilka nieodczytanych wiadomości. Pierwsza z nich była od mojego brata, Maćka : 
 ,,Witaj siostro! :) Co tam u Ciebie? Obiecałem Ci, że przed świętami do Ciebie wpadnę, więc przylecę za dwa tygodnie na kilka dni. Mam ważną sprawę do załatwienia w Kolonii, więc się u Ciebie zatrzymam. Co ty na to? Masz pozdrowienia od całej rodziny. 
P.S. Dzwoniłem do Ciebie kilka razy, ale nie odbierasz, zmieniłaś numer? "
Ucieszyłam się, że Maciek mnie odwiedzi. Odpisałam:


,,Cześć braciszku ! :) U mnie w porządku, tylko trochę się przeziębiłam. Świetny pomysł z tym przyjazdem. Może zostaniesz dłużej i potem razem na święta wrócimy do Polski? Pozdrów wszystkich ode mnie.
P.S. Nie zmieniłam numeru, komórkę chyba zostawiłam w aucie. "

Zamknęłam laptopa i poszłam do kuchni zjeść kolacje. Potem się umyłam i wróciłam do łóżka spać. _______________________________________
Za godzinę mecz! :)
W Dortmundzie plaga kontuzji, boję się o mecz z Marsylią, ale trzeba być dobrej myśli! :) 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ ! :)

31 komentarzy:

  1. Super! Słodko, że Marco się zainteresował i do Niej przyszedł. ^^ Czekam na następny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział z chorobą idealnie wtrafiony w okres :) ale jak widać gdy człowiek choruje ma ludzi, którzy sie martwią :)
    pozdrawiam / corka-trenera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj jaki Marco słodki i z Ani strony miło ze mu powiedziała ;) Zapraszam do mnie na nowe rozdziały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha ciekawe czy w rzeczywistości też taki jest :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Szkoda, że Magda nie pojedzie na mecz :(
    Ale jak choróbsko rozłoży, to nie ma przeproś, trzeba się kurować...
    Miło, że Marco się zainteresował ;) O wiele przyjemniej jest, gdy ktoś się o Ciebie martwi i troszczy :]
    Czekam na kolejny ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, jak rozłoży to nie ma przebacz...
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Jak słodko się zachował <3 Kolejny powód dla którego powinni być razem :D Lecz mimo wszystko lepiej, żeby już jej ta choroba przeszła. Bardzo fajny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki Marco jest opiekuńczy, kto by pomyślał? ;) Od razu widać, że leci na Magdę :D Czekam na kolejny wpis :)
    Pozdrawiam :*
    www.mazury-kraina-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Maro jaki słodziak awwww <333
    Rozdział świetny, czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział! Stan zdrowia Madzi opisuje tak samo mój stan zdrowia. :D I tą scenkę w jej pracy jak bym widziała wczoraj u mnie w szkole :D Chyba czytasz mi w myślach hehe :D Mam nadzieję że do meczu Magda wyzdrowieje. Czekam na kolejny rozdział <3
    U mnie również nowy :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      Oj, to życzę szybkiego powrotu do zdrowia :*
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Świetny rozdział , słodki Marco <3 haha , czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny, mega mega zajebisty :) Kocham tego bloga i ciebie z reszta też <33
    Nominowałam cię do LBA więcej u mnie :)
    http://walczoniego.blogspot.com/p/liebster.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny blog! Nie mam pojęcia, dlaczego wcześniej na niego nie zajrzałam ;-) Od teraz będę zawsze xd Mam nadzieję, że Madzia szybko wyzdrowieje i wróci do tej jakże boskiej pracy. Super rozdział, czekam na next! ;3 Pozdrawiam ;-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam. Na początku muszę po pierwsze podziękować za komentarz u siebie na pocałunki-ciał, po drugie muszę powiedzieć, że cytat, który jest u Ciebie w nagłówku nieziemsko mi się podoba!
    Również i ja postanowiłam przeczytać sobie Twoją twórczość. Co prawda piłka nożna to nie jest mój najmocniejszy konik i musiałam na początku wyguglować sobie kim jest Marcus Reus (wiem, wiem, proszę mnie nie bić teraz już będę widziała :D), ale opowiadanie mnie zaciekawiło. A Madzia wydaję mi się być jakoś dziwnie znajoma ;) Z przyjemnością czytać będę kolejne części, a Twój blog już ląduje u mnie w linkach ;)

    P.S. Po dłuższej przerwie zapraszam na www.pocalunki-cial.blogspot.com gdzie właśnie pojawiła się ósma część historii rodziny Bąkiewiczów. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah bić nie będę, nie każdy ma obowiązek wiedzieć kim jest Marco :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  13. Zastanawia mnie jedno czy Ania nie chce swatać Marco z Madzią, bo mi na to wygląda że chce. No bo poprosiła Marco żeby przeszedł do Madzi, jakby sama nie mogła, przecież to tylko przejść przez ulice. Chociaż patrząc na to z innej strony to mi by się nie chciało przechodzić przez ulice :D.
    Pozdrawiam i dziękuje za komentarze na serce-nie-sluga-ms.blogspot.com
    I zapraszam do sb na inny blog: http://secret-george-shelley.blogspot.com/ (w ogóle nie związanego z sportem)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zależy jak szeroka ulica :D :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  14. dobry rozdział! postaram się szybko nadrobić poprzednie posty, niedługo dodam link do siebie na bloga, a w międzyczasie zapraszam do mnie, gdzie właśnie pojawił się siódmy rozdział. komentarze i polecenie bloga mile widziane. :) http://my-own-destiny-is-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytam i to jest super . ♥
    Zakochałam sie. :) widac umiesz pisać :)
    Weny :)
    / http://bvbstorymarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2013/12/polska.html

    OdpowiedzUsuń
  16. ooo jak słodko, czekam na następny i zapraszam do siebie ;))
    http://mojamilosctodortmund.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń