poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział XV

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek i uświadomiłam sobie, że za 30 minut muszę być na lotnisku. Domyśliłam się, że do drzwi dzwoni Marco, który miał po mnie przyjechać. Pobiegłam otworzyć. Wpuściłam piłkarza do środka, prawie bez żadnego przywitania i pobiegłam z powrotem do sypialni, żeby się ubrać. Na szczęście wczoraj przygotowałam sobie rzeczy, więc zaoszczędziłam kilka minut na stanie przed szafą. Kiedy wróciłam do kuchni Marco siedział przy stole i przyglądał mi się z uśmiechem. 
- Co by było gdybym przyjechał o 10, tak jak mi kazałaś? Nie zdążyłabyś. 
- Zapomniałam nastawić budzik. Dziękuję, że przyjechałeś wcześniej.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 9.55. Uznałam, że zjem coś w samolocie i poszłam założyć kozaki i kurtkę. Marco zaniósł moją walizkę do swojego samochodu, a ja zamknęłam dom. Ruszyliśmy. 
- Wiesz, tak sobie myślę, że jednak mogłem przyjechać później, wtedy byś nie zdążyła na samolot i została ze mną. - powiedział, kiedy staliśmy na światłach.
- Poleciałabym następnym. - odpowiedziałam krótko. 
Po prawie dwudziestu minutach byliśmy na lotnisku. Kiedy piłkarz wyjął moją walizkę z samochodu zrozumiałam, że będzie mi bardzo brakować towarzystwa Reusa podczas świąt. 
- Dziękuję Ci bardzo i do zobaczenia. 
- Nie ma za co. Poinformuj mnie kiedy dokładnie będziesz miała powrotny samolot, to Cię odbiorę.
- Jasne, będę dzwonić. Muszę już iść...Cześć!
- Zaczekaj! - złapał mnie delikatnie za nadgarstek - po pierwsze zaraz będą święta, a ja bardzo głupio czuję się z tym co wczoraj zrobiłem i nie chcę żebyśmy się tak rozstali. A po drugie chcę się z Tobą porządnie pożegnać. - przytulił mnie, a potem pocałował. 
- Nie martw się, nic się wczoraj nie wydarzyło, co mogłoby zrujnować nasze relacje. Wszystko jest w porządku. - uśmiechnęłam się szczerze. - A teraz muszę iść, bo w końcu nie zdążę. Wesołych Świąt! - pomachałam do blondyna na odchodne i weszłam do budynku. 
Niedługo po tym siedziałam w samolocie i leciałam do Polski. W Katowicach na lotnisku mieli odebrać mnie rodzice. Kiedy dolecieliśmy chciałam zadzwonić do mamy, aby dowiedzieć się w którą stronę mam się kierować.Przeszukałam cały bagaż podręczny i już chciałam otwierać walizkę, kiedy przypomniało mi się, że komórka została w Dortmundzie na szafce nocnej. W całym zamieszaniu zapomniałam zabrać telefonu. Usiadłam na walizce i schowałam twarz w dłonie. Obiecałam Marco, że będę codziennie dzwonić i co teraz? Jak się z nim skontaktuję? Nie znam jego numeru, ani nawet Anki czy Lewego. Drugim problemem było odnalezienie samochodów rodziców. Parking przy lotnisku duży, walizka ciężka, robi się ciemno, a tak na prawdę mogą stać gdzieś na uboczu. Na szczęście pamiętałam numer do mamy i poprosiłam przechodzącą obok mnie panią o pożyczenie na chwilę telefonu, który chowała do torebki. Niestety, spojrzała się na mnie jak na największego wroga i odpowiedziała:
- Pewnie, ,,pożyczenie" , a telefonu już więcej nie zobaczę. 
Zrezygnowana udałam się do budynku, poprosiłam panią stojącą przy wielkim bufecie o telefon. Była bardzo miła i nawet zaproponowała mi herbatę. Zadzwoniłam do mamy i dowiedziałam się gdzie mam iść. Dopiłam herbatę, podziękowałam z uprzejmość i poszłam we wskazaną przez mamę stronę. Po kilku minutach zobaczyłam nasz samochód. Szeroko się uśmiechnęłam i przywitałam się z rodzicami. 
-Zostawiłam telefon w Dortmundzie. - powiedziałam, gdy jechaliśmy w stronę domu. 
- Nie przejmuj się, nie powinien być Ci potrzebny. Przecież są święta, nikt z pracy nie będzie Ci zawracał głowy. - powiedział tata.
-Jasne, tylko, że są inne osoby nie związane z pracą, z którymi chciałabym mieć kontakt. - odpowiedziałam, może niezbyt miło, ale moi rodzice chyba uważają, że ja tam tylko pracuję i w ogóle nie mam znajomych.
Dalsza droga do domu upłynęła nam w znacznie milszej atmosferze. Opowiadałam rodzicom o swoim życiu w Niemczech, jednak nie wspominając nic o Marco. Kiedy dojechaliśmy do domu był już wieczór. Zmęczona wzięłam prysznic i przygotowywałam z mamą kolację. Późnym wieczorem z pracy wrócił Maciek. Kiedy zasiedliśmy do stołu z szatańskim uśmiechem i iskierkami w oczach zwrócił się do rodziców spoglądając na mnie kątem oka:
- A czy Madzia pochwaliła się Wam, że ma chłopaka? I to nie byle jakiego, tylko gwiazdę niemieckiego futbolu? - właśnie w takich momentach uświadamiam sobie, że rodzeństwo wcale nie jest takie fajne.
- Przecież mówiłam ci, że to tylko mój przyjaciel! - wycedziłam przez zęby do brata. 
-Przyjaciel?- zapytał retorycznie i poszedł po laptopa, leżącego na szafce. - A ze wszystkimi przyjaciółmi się całujesz? 
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Rodzice skierowali na mnie wzrok, a Maciek pokazał im zdjęcie, na którym Marco mnie obejmuje i kilka innych, na których się całujemy. 
- Zabiję cię! Nie masz swojego życia? - warknęłam, kiedy przewijał kolejne strony z naszymi fotografiami. On tylko się uśmiechnął. 
Nie przejęłam się tym, że rodzice dowiedzieli się o Marco, tylko byłam zła, że powiedział im o tym Maciek. W sumie szybko o tym zapomniałam i razem z mamą posprzątałyśmy po kolacji. Ustaliliśmy co trzeba jeszcze kupić na jutrzejszą Wigilię i poszłam do swojego dawnego pokoju. Martwiła mnie tylko jedna rzecz - obiecałam Reusowi, że do niego zadzwonię. Myślałam nad tym, jak się z nim skontaktować, ale nic nie przychodziło mi do głowy.  
_________________________________________________________
Krótki, ale jest ! :D
Z racji, że kolejny rozdział pojawi się po świętach chcę życzyć Wam zdrowych, spokojnych świąt. Niech ten czas będzie przepełniony radością i miłością. Mam nadzieję, że pod choinką znajdziecie to o czym marzycie :)

P.S. Przez przypadek usunęłam wszystkie komentarze :D Nie wiecie, czy nie da się tego przywrócić ? :D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ! :)

22 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że znajdzie jakiś sposób, aby skontaktować się z Marco! Musi coś wykombinować, koniecznie! Niestety kochana nie pomogę Ci z tymi komentarzami, iż nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nie mam pojęcia jak to naprawić. Czekam niecierpliwie na nexta! Pozdrawiam! Wesołych Świąt! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wesołych i Szczęśliwego :*
    rozdział za krótki :D ciekawe jak skontaktuje się z Reusem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nominowałam Cię do Liebster Awards
      więcej tutaj :) http://w-swieciewyobrazni.blogspot.com/p/libster.html
      myślę że się nie gniewasz.

      Usuń
  3. Super. Również Wesołych Świąt, a co do tych komentarzy, to raczej nie da się ich przywrócić, choć nie jestem pewna.
    Zapraszam do mnie:
    http://w-moim-swiecie-bez-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Heheh Maciek dobry z niego agent hehe. Powiem szczerze w takich monetach też stwierdzam ze lepiej być jedynaczka, ale rodzeństwo daje dużo radości i wiesz ze kiedyś możesz na kimś polegać. Mam nadzieje że Magda znajdzie jakieś rozwiązanie i da znać Marco. Pozdrawiam Cię i życzę Wesołych Świąt Bożego Narodzenia .
    Zapraszam do mnie legiakuba.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Współczuje Jej takiego brata... Nie mogę sie doczekać następnego ;****

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahah ;D wiem co to znaczy mieć brata :P
    Rozdział cudowny! <3
    Mam nadzieję, że Marco nie będzie zły, że nie wzięła telefonu
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale ten Maciek jest wredny! Zabiłabym!
    Ciekawe co wymyśli Magda, aby skontaktować się z ukochanym :)
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny , również wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Chciałabym Cię zaprosić na 10 rozdział na moim blogu o Bartrze :-) Korzystając z okazji życzę Wesołych Świąt! :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super opowiadanie, wciągnęło mnie na maxa ;D Nie mogę się doczekać kolejnej części! Wesołych Świąt!
    zapraszam na mój pierwszy blog z opowiadaniem o Zibim Bartmanie! :)
    http://tylko-ty-kochanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć :) Zapraszam na nowy rozdział - http://nowonlyliveforyou.blogspot.com, a także na zabawo - nominację al'a Libster awards - http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/p/miska-1.html . Wesołych Świąt ! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że Magda zapomniała tego telefonu...
    Mam nadzieję, że jakoś się skontaktuje z Marco, a on nie będzie na nią zły... Chociaż teraz pewnie się zamartwia...
    Nie ma to jak rodzeństwo :D
    Świetny rozdział :)
    Wesołych Świąt ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudny! :3 Również życzę Ci Wesołych Świąt! :* Oby Madzia jakoś zadzwoniła do Marco żeby się nie martwił. Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam ;*
    Nominowałam Cię do Liebster Awards, szczegóły u mnie : )

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja również nominowałam Cie do Libster Awards. Wszystko znajdziesz tutaj: http://w-moim-swiecie-bez-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń